Wiele pięknych symboli, którym dawniej nadawano różne, ale z reguły pozytywne znaczenia, kojarzy się dzisiaj z zupełnie innymi sprawami, poglądami, ideami i nie ma na to rady.

Staroindyjska swastyka oznaczała przez wiele wieków pomyślność, miała chronić przez złem i przynosić szczęście. W takim znaczeniu była używana także w Europie (głównie w Skandynawii), w Polsce szczególną popularność zyskała od czasów wczesnosłowiańskich na Podhalu. Od kiedy na swoje sztandary wziął ją jednak ruch narodowosocjalistyczny w III Rzeszy Niemieckiej, kojarzona jest wyłącznie z hitleryzmem i jej używanie (podobnie jak pochodzącego z czasów rzymskich pozdrowienia przez podniesienie prawej ręki) w wielu krajach skutkuje konsekwencjami karnymi.

Sierp i młot funkcjonowały przez stulecia jako narzędzia pracy ludzkiej, lecz po dojściu bolszewików do władzy w Rosji uznano je za symbole nie tylko nowego państwa, ale także komunizmu jako ideologii, która miała opanować świat pod wzniosłymi hasłami sojuszu robotniczo-chłopskiego.

Podobny los spotkał tęczę. Ten piękny symbol starotestamentowego przymierza Boga z człowiekiem został w ostatnich latach cynicznie i bezczelnie zawłaszczony przez międzynarodówkę gejowsko-lesbijską. Nawet jeżeli pojawia się gdzieś bez związku z homoseksualistami, w odbiorze społecznym jest z nimi natychmiast kojarzony.

Dlatego na nic zdadzą się próby tłumaczenia, że tęcza na warszawskim placu Zbawiciela symbolizuje coś innego niż ideologię wyznawaną przez ludzi kochających tylko przedstawicieli własnej płci. Nie kryją oni zresztą, że systematycznie niszczona (także podczas Marszu Niepodległości) tęcza to właśnie ich znak, chociaż ustawiono ją w 2012 roku dla uświetnienia piłkarskich mistrzostw Europy w piłce nożnej, będących z założenia świętem przyjaźni.

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że jeśli władze stolicy zdecydują się po raz kolejny wydać pieniądze podatników na rekonstrukcję budzącego ogromne emocje społeczne obiektu, to przeniosą go w inne miejsce. Mający takiego patrona plac nie powinien być bowiem miejscem, na którym upowszechnia się dalekie od wiary chrześcijańskiej skłonności.