Na to pytanie musi sobie jak najszybciej odpowiedzieć ubiegający się o reelekcję Prezydent RP Bronisław Komorowski. Sprawując swój urząd przez 5 lat starał się on zachowywać równowagę pomiędzy dwiema postawami: odpowiedzialnego za Polskę męża stanu i strażnika narodowych imponderabiliów oraz chętnie wchodzącego w lud "brata łaty".

Obserwując początek jego kampanii zastanawiam się, czy zdoła utrzymać tę dwoistość, czy też dokona - choćby na kilka miesięcy - wyboru jednej z owych ról kosztem drugiej. Z jednej strony musi się bowiem prezentować jako głowa państwa, a więc bardzo poważny polityk uosabiający majestat Rzeczypospolitej, z drugiej łatwiej będzie mu zdobyć poparcie większości elektoratu skracając dystans i wykonując spontaniczne gesty oraz wygłaszając kwieciste bon moty w czym wyraźnie zasmakował.
    
Na razie w kontaktach ze społeczeństwem częściej możemy oglądać nieco swawolnego, a nawet rubasznego Bronka niż statecznego Bronisława. Czy taki sposób prowadzenia kampanii doradzili mu sztabowcy, czy też trwa jeszcze ustalanie wyborczej taktyki, a Prezydent RP działa po prostu siłą rozpędu, preferując ulubiony styl bycia?