Popołudniowa drzemka to wynalazek nie nowy, siesta jest niezmiennie popularna w rejonie Morza Śródziemnego, czy w krajach Ameryki Łacińskiej. Teraz okazuje się, że wcale nie trzeba spać, by z dobrodziejstwa drzemki skorzystać... Przynajmniej częściowo...

Naukowcy z Uniwersytetu w Liverpoolu stwierdzili właśnie, że już samo oczekiwanie na drzemkę pozytywnie wpływa na nasz układ krążenia. Uspokojenie i relaks, który temu towarzyszy, obniża nam na przykład ciśnienie. Dzięki temu zmniejsza się obciążenie serca.

Jeśli rzeczywiście zapadniemy w sen, korzystne efekty utrzymują sie dłużej. Między innymi dzięki temu, u regularnie korzystających ze sjesty Greków obserwuje się spadek zachorowań na serce o 37 procent. W przypadku osób, które sporadycznie zapadają w popołudniową drzemkę, zaobserwowano spadek na poziomie 12 procent. Problem jednak w tym, jak się budzimy. To wtedy ciśnienie rośnie i zagrożenie atrakiem serca się zwiększa. Dobrze więc nie przysypiać w pracy, bo najgorzej dla zdrowia obudzić się .... z reką w nocniku.