Trening muzyczny, gra na instrumencie i związane z tym wyostrzenie słuchu bardzo rozwija zdolność rozpoznawania subtelnych odcieni emocji u innych ludzi. Słowem, muzycy są bardziej czuli na sygnały, które wysyłamy my, szarzy ludzie. Chodzi między innymi o złość albo smutek wyrażane w naszym głosie.

Naukowcy z Uniwersytetu Northwestern odkryli, że ta wrażliwość nie jest darem natury, ale można ją ćwiczyć. Badania na 30-tu ochotnikach, muzykach i nie-muzykach, którym puszczano między innymi głos płaczącego dziecka, pokazały, że wrażliwość na emocje rośnie wraz z czasem poświęcanym na ćwiczenia muzyczne i jest tym większa, im wcześniej dana osoba rozpoczęła swoją muzyczną edukację. Osoby z doświadczeniem muzycznym koncentrowały się na najbardziej skomplikowanych dźwiękach, które niosą wiele emocji, te bez muzycznego treningu raczej ignorowały skomplikowane dźwięki, koncentrowały się na prostszych, które jednak nie niosły tak istotnej informacji. Moze się okazać, że te wnioski przydadzą sie w medycynie. Muzyka może na przykład pomóc w leczeniu pewnych zaburzeń, czy to bedzie dysleksja, czy nawet autyzm. Tak, czy inaczej uważajmy na muzyków, są w stanie znacznie dokładniej poznać nasze emocje, niż my ich. Co z tymi informacjami zrobią, to już zupełnie inna sprawa.