Dziś chciałbym zatrzymać się na chwilę przy kłamstwie. Po to jednak, by nieco odetchnąć od tematów bardzo ważnych i jeszcze ważniejszych, proponuję zająć się kłamstwem z punktu widzenia naukowego. I to szczególnym kłamstwem, takim, do którego niektórzy uciekają się po to, by wyglądać na… bardziej uczciwych. Zdaniem naukowców z Izraela i USA, to częsty, a niekoniecznie uświadamiany powód mijania się z prawdą.

Bo owszem, do kłamstwa raczej trzeba mieć powód. W zwykłych sytuacjach najwygodniej i najbardziej naturalnie jest mówić prawdę. Kłamstwo wymaga większego wysiłku. Trzeba chcieć kłamać, mieć motyw. Może to być chęć zysku albo obawa przed karą. Może też być taki nieoczekiwany motyw jak ten opisany właśnie w czasopiśmie "Journal of Experimental Psychology".

Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana niż się to na pierwszy rzut oka wydaje. Badania przeprowadzone przez naukowców Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, Uniwersytetu w Chicago i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles pokazały, że ludzie generalnie chcą być uważani za uczciwych i po to, by uniknąć sprawiania wrażenia, że są nieuczciwi, gotowi są skłamać. Tak jest na przykład wtedy, kiedy wydaje się, że sytuacja układa się po ich myśli za dobrze, by to mogło być prawdziwe.

Pierwsza autorka pracy, dr Shoham Choshen-Hillel z Jerozolimy tłumaczy to w ten sposób, że ludzie tak bardzo dbają o swoją reputację, tak bardzo przejmują się tym, jak widzą ich inni, że to, czy są postrzegani jako uczciwi, interesuje ich bardziej niż faktycznie uczciwe zachowanie. Jeśli wszystko układa się aż za bardzo korzystnie dla nich, instynktownie spodziewają  się, że inni będą podejrzliwi. Wolą więc skłamać, by wydawać się uczciwym, niż powiedzieć prawdę i narazić się na opinię kłamcy. 

O co dokładnie chodzi? Precyzyjnie wyjaśnia to opis serii eksperymentów przeprowadzonych z udziałem prawników i studentów w Izraelu, a także przez internet wśród Amerykanów i Brytyjczyków. Do pierwszego doświadczenia zaproszono 115 prawników. Poproszono ich o wyobrażenie sobie sytuacji, w której swojemu klientowi zapowiedzieli, że jego sprawa zajmie im od 60 do 90 godzin. Prawnicy mieli niby pracować w biurze, klient ich nie kontrolował, mieli tylko na koniec powiedzieć mu, za ile godzin ich pracy musi zapłacić. Połowę grupy poinformowano, że powinni zażądać zapłaty za 60 godzin, połowę, że za 90. Okazało się, że średnio osoby z pierwszej grupy przedstawiały rachunek za 62,5 godziny pracy, w praktyce 17 proc. naciągało klientów na wyższe koszty. W przypadku grupy drugiej, średnia liczba wskazanych do zapłaty godzin wyniosła 88, bo 18 proc. zaniżało rachunek, by nie sprawiać na kliencie wrażenia, że go oszukują.

W drugim eksperymencie 149 studentów z Izraela "rzucało" on-line kostką i monetą. Test odbywał się prywatnie, zadaniem studentów było relacjonowanie badaczom jego wyników. Każdy z uczestników, za każdą wygraną otrzymywał 15 centów. Ale przebieg eksperymentu nie był równy. Część uczestników miała tak ustawiony program, jakby mieli wyjątkowe szczęście, pozostali grali na normalnych, losowych zasadach. Okazało się, że co czwarty ze studentów z pierwszej grupy, którzy mieli ponadprzeciętnie dobre wyniki, zdecydował się podać badaczom niższą liczbę wygranych, mimo że to zmniejszało zebraną sumę pieniędzy. Nie chcieli sprawiać wrażenia nieuczciwych. W praktyce opinia o ich uczciwości była dla nich ważniejsza niż prawda.  I zysk.

Podobne wyniki przyniosły przeprowadzone przez internet testy z udziałem 201 Amerykanów i 544 Brytyjczyków. Mieli sobie wyobrazić, że dostają zwrot kosztów służbowych przejazdów samochodem do 400 mil miesięcznie. Kiedy proszono ich potem, by zgłosili się po zwrot za 300 mil, ich raport był precyzyjny. Jeśli mieli wystawić rachunek za 400 mil, 12 proc. go zaniżało, a średni wskazany dystans wynosił 384 mile. Kłamali, żeby nie wyglądało, że kogoś, w szczególności szefa, naciągają.

Jaki z tego wniosek? Zdaniem autorów pracy to przykład sytuacji, kiedy kłamstwo nie musi być oceniane jednoznacznie negatywnie, kiedy motywacje mijającej się z prawdą osoby wydają się moralnie uzasadnione. To jednak raczej wyjątek od reguły. Ta sytuacja wydaje się przy okazji zadawać kłam twierdzeniu, że najlepszym sposobem sprawiania wrażenia uczciwego jest postępowanie uczciwie. Okazuje się, że niekoniecznie. Czasem trzeba opinii o swojej uczciwości pomóc. Nawet kłamiąc.

PS. Wszelkie podobieństwo do innych sytuacji, zdarzeń, miejsc, motywacji i głośnych ostatnio kłamstw jest niezamierzone, a nawet niewskazane...