Symbole są niezwykle ważne. Czas, jaki przeżywamy, dostarcza coraz więcej dowodów, że hasła, obrazy, znaki odgrywają ogromną rolę.

Krajobrazy bitewne w Europie; zgliszcza miast, ciała ludzi i zwierząt leżące na ulicach, pływające w rzekach; wypalone lasy; domy mieszkalne z oderwanym kawałem ściany, jakby ugryzionym przez bestię, militarne mostrum - to nie są sekwencje ze starych kronik filmowych. Znów w naszej socjologicznej kohorcie doświadczamy totalitarnego Zła w akcji, tym razem nazwanej Operacją "Z". Propaganda Putina jak z powieści Orwella określa wojnę "pokojową interwencją" w obronie dobrych Rosjan przed ukraińskimi "nazistami". O tym, co się kryje za tą kremlowską orwelliadą, dyskutowałem w radiu RMF24 w środę 23 marca z semiotykiem, Marcinem Napiórkowskim, autorem znakomitych książek "Mitologia współczesna", "Kod kapitalizmu. Jak gwiezdne wojny, Coca-cola i Leo Messi kierują Twoim życiem" czy "Turbopatriotyzm". 

Toczy się wojna, ta krwawa, z ofiarami w ludziach, ale rozgrywa się także inna walka - informacyjna, batalia o umysły, o serca, bój między Dobrem a Złem. Mamy znaki Zła w naszej przestrzeni, na polskiej ziemi. Do takiego wniosku można dojść, kiedy czyta się o demontażu pomnika poświęconego Armii Czerwonej w Chrzowicach w gminie Prószków na Opolszczyźnie. W internetowym radiu RMF24 tego samego dnia rozmawiałem na ten temat z Adamem Siwkiem - dyrektorem Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej. 

Całe szczęście mamy w Polsce do czego się odwołać, aby pokonać w wojnie kognitywnej, batalii historycznej, stalinowską Armię Czerwoną.   „Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności” - piękne słowa, szlachetna akcja,  inauguracja projektu IPN idealnie wpisała się w obecny czas. 18 marca w piątek w RMF24 połączyłem się z Prezesem IPN dr Karolem Nawrockim, aby przypomnieć 80. rocznicę pierwszego etapu ewakuacji Armii Polskiej ze Związku Sowieckiego. Dziś konieczne jest nam Polakom ewakuowanie z naszej sfery symbolicznej , nie - "ewakuowanie", to nieodpowiednie słowo, wyrzucenie na śmietnik historii wszelkich pozostałości zsowietyzowania. Niezbędna jest derusyfikacja na najgłębszym poziomie, radykalna mentalna odnowa

Spoglądam codziennie na zdjęcia i filmy z wojennego raportu na rmf24.pl. Mariupol, Charków, Kijów w 2022 r. są jak powstańcza Warszawa '44. Sztampa porównań narzuca się sama, a ucieczka od banału grozi stylistycznym manieryzmem, szukaniem na siłę "ładnych" literacko opisów rosyjskiej ohydy w Ukrainie. Jednak proste konstatacje są bardziej wartościowe; np. banalna refleksja, że gehenna II wojny światowej nie rozgrywała się w zamierzchłej przeszłości, że od "operacji Reinhardt" minęło nie już, ale zaledwie 80 lat! 15 marca w radiu RMF24 przypomniałem, jaka potworność kryła się za tym zimnym, biurokratycznym określeniem. W 80. rocznicę deportacji Żydów z getta w Lublinie w 1942 r. do obozu zagłady w Bełżcu połączyłem się telefonicznie z dr Rafałem Leśkiewiczem rzecznikiem prasowym Instytutu Pamięci Narodowej.

Historia to nie jest tylko przedmiot w szkole. To, co wydawało się tylko tematem uczniowskich rozprawek, a jeśli żyło, to w pamięci staruszków, odżywa: sytuacjami, scenami jak za tamtych lat.