Na głowie ma hełm, na piersi kamizelkę kuloodporną. Siedzi za sterami olbrzymiej maszyny. Jurij nie wstąpił do armii, ale spełnia równie ważną rolę jak żołnierze. Jest rolnikiem. Prowadzi traktor i sieje w Zaporożu pszenicę. Bardziej się poci, ale przyzwyczaił się do nowego ubioru. Drapana pługiem ziemia pachnie jak zawsze. Po kilku okrążeniach pola wszystko wydaje się normalne. Tylko ptaków nie słychać. Gdy Jurij wyłącza traktor, słyszy przytłumione odgłosy wybuchów. Czasami na horyzoncie pojawiają się grzyby dymu.

Jurij walczy tych samych oddziałach obrony Ukrainy co strażacy i lekarze. Wszyscy noszą swoje mundury. Podczas wojny trzeba przecież gasić ogień, leczyć ludzi i ich wyżywić. Traktorzysta z Zaporoża ma do wykonania szczególną misję. Ukraina produkuje zboże dla jednej piątej naszego globu - nazywana jest nawet największą spiżarnią świata. Niektóre rozwijacie się kraje polegają na tym imporcie prawie w stu procentach. Jeśli, jak się oczekuje, zbiory w tym roku będą znacznie niższe, wzrosną nie tylko ceny.

W apokaliptycznych wizjach człowiek walczy o dostęp do wody. Już teraz fechtujemy gazem i ropa naftową jak niegdyś dzidą. Na tym nie koniec. Przesypujące się przez palce pachnące, brązowe ziarenka mogą być również przyczyną wojen. Ludzie głodni stają się zdesperowani, a stąd już tylko krok do bycia niebezpiecznym - człowiek, by jeść, zrobi wszystko. W tym sensie ukraińskie zboże zapewnia kuli ziemskiej bezpieczeństwo. Dlatego nie tylko czołgi mają do wykonania tej wiosny w Ukrainie zadanie. Także kombajny.

"Mijamy żołnierzy na punktach kontrolnych, wypijamy kawę i zakładamy kamizelki" - mowie Jurij - "Jeśli słyszmy bombardowania, zwijamy się z pola i wracamy do domu". Nie chce podawać nazwiska. Mówi, że to nieistotne. Jeśli rano usłyszy ptaki, wróci z traktorem, żeby dokończyć pracy. Nie on jeden. Takich cichych bohaterów wojny jest w Ukrainie cała armia. Na razie zasiali jedną piątą areału przeznczonego pod uprawy. Dlatego codziennie zakładają hełmy i noszą na piersiach metal. Pola nie mogą czekać.