Jestem sparaliżowany. Przeczytałem o nowym rosyjskim pomyśle. Szef komisji do spraw rolnictwa przy zgromadzeniu legislacyjnym w Krasnojarsku proponuje rekwirowanie żywności w okupowanej części Ukrainy i przewożenie jej w głąb Rosji. Zdaniem Władysława Zyrjanowa złagodziłoby to niedobory w sklepach wywołane sankcjami nałożonymi przez Zachód. Rosyjski polityk nie widzi w tej propozycji nic zdrożnego. To jego zdaniem sensowna reakcja na wycofanie się z rynku zagranicznych producentów nawozów sztucznych i dostawców nasion. Czegoś nie ma, o coś trzeba się postarać - rozumowanie logiczne. Dlatego mnie sparaliżowało.

Ukraińcy pamiętają politykę Józefa Stalina, która polegała na rekwirowaniu ukraińskiego zboża. Doprowadziła do tego, że ludzie masowo umierali z głodu na ulicach. Według szacunków historyków, w latach 30 ubiegłego wieku, w czasach w ludobójczego Hołodomoru zmarło ok. 4 milionów Ukraińców. Zdarzały się przypadki matek zjadających własne dzieci. Strategia Stalina polegała na zajmowaniu nawet zboża przeznaczonego na przyszłoroczne siewy, co w rezultacie doprowadziło do całkowitego załamania cyklu uprawnego w ukraińskiej republice Związku Radzieckiego. Jedno wynikało z drugiego - logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy?  

Oświadczenie Zyrjanowa pojawiło się w sieci, ale natychmiast zniknęło. Na szczęście działa internetowe biuro rzeczy znalezionych. Rosyjski polityk stał się nagle bardzo znany, choć pewnie nie o taką sławę zabiegał. Obwód Krasnojarski leży na Syberii. To daleko od Ukrainy. Z tego, co mi wiadomo, wciąż zamieszkują go ludzie. Abstrahując już od nieznajomości historii, człowiek powinien wiedzieć, że pozbawianie żywności mieszkańców terenów okupowanych jest zbrodnią. Taka sugestia, nawet jeśli padła w prowincjonalnej komisji, jest symbolem stanu umysłu - zimnej logiki, której zawsze można od Rosjan oczekiwać, ale nie ludzkich odruchów?  

Od lat Ukraińcy walczą o to, by Wielki Głód (pisany zawsze z dużej litery) uznany został formalnie za akt ludobójstwa na równi z Holokaustem. Stalin świadomie chciał wymordować konkretną grupę narodowościową, która nie pasowała mu do tkanki Związku Radzieckiego. Bardzo podobnie Putin ocenia dziś Ukraińców - odmawia im prawa do posiadania własnego państwa, a ludzi w nim mieszkających wprawia w stan egzystencjalnego zagrożenia. Czym są rakiety spadające na szkoły szpitale? Czym bomby rujnujące osiedla mieszkaniowe? W końcu, jak nazwać rzeź Buczy i powolne konanie Mariupola, jak nie ludobójstwem. Chyba logiczne, prawda?