Mieli być wyborczymi lokomotywami ciągnącymi partyjne wagony w ekspresowym tempie do mety. Wielu z nich dało się jednak wyprzedzić kolejnym wagonikom. Mowa o ministrach na listach. Kto - przynajmniej według wyników z wczesnego popołudnia - poniósł klęskę?

O szczęśliwym dniu nie może mówić minister finansów. Jan Antony Vincet-Rostowski tylko - 10 tysięcy głosów w Warszawie, czyli jeden procent. Ponad cztery razy więcej uzyskała Małgorzata Kidawa-Błońska. Do Sejmu minister jednak wejdzie na plecach premiera.

Bardzo słabo wypadli Tomasz Arabski i Katarzyna Hall w Gdańsku. Ten pierwszy nie wchodzi, Hall jakoś się prześlizgnie. Całkowitą porażkę poniosła Jolanta Fedak. Na szefową resortu pracy zagłosowało tylko nieco ponad 4,5 tysiąca wyborców.

Cezary Grabarczyk uzyskał co prawda sześć razy więcej głosów niż Fedak, ale przegrał z Krzysztofem Kwiatkowskim i Johnem Godsonem. Warto również odnotować wynik byłego ministra Andrzeja Czumy - w stolicy 0,24 proc. i koniec marzeń o Sejmie.

Reszta nieco lepiej, ale poza paroma wyjątkami, czyli Sikorskim, Zdrojewskim, Arłukowiczem i - o dziwo - Bogdanem Klichem, spektakularnych wyników ministrowie nie notują.