Z ponad godzinnym opóźnieniem na stację Nowogrodzka przyjechała kolejka ziobrystów. Jak partyjny pociąg, który zboczył z kursu. Z lokomotywą - Ziobrą i wagonikami - Kempą, Kurskim, Mularczykiem i Cymańskim - na doczepkę.

Czy lokomotywa zostanie odstawiona na boczny tor, a wagoniki zostaną odczepione? Ja nie spodziewam się aż tak drastycznych scenariuszy. Patrząc na to bez emocji - cóż może być gorszego dla buntowników niż brak decyzji prezesa? Jarosław Kaczyński musi wiedzieć, że ziobryści stoją pod ścianą. Jeśli da im to czego oczekują, czyli zawieszenie, wyrzucenie i wraz z tym tytuły męczenników, to im pomoże. Jeśli zlekceważy, to bunt zacznie raczej umierać. Bo co im pozostanie? Kolejne tournee po mediach? To byłoby chyba zbyt niepoważne. Poza tym pamiętacie chyba sprawę Ludwika Dorna - zarządy, komitety polityczne, które długo nie kończyły się żadną konkretną decyzją polityczną.

Mam więc wrażenie, że teraz nastąpi dornizacja Ziobry. Oczywiście partyjni wrogowie duetu Ziobro-Kurski widzieliby go poza partią najchętniej już dziś, i to wraz z Cymańskim, Mularczykiem, Kempą i całą resztą. Ale nie oni będą decydować, zadecyduje Jarosław Kaczyński, jednoosobowo, po rozważeniu, co mu się najbardziej opłaca. No cóż, zawiadowca tej stacji jest tylko jeden.