Ofensywa jesienna ma się zakończyć wiosną. W sejmie pełna mobilizacja, posłowie Platformy mówią o konieczności zwołania dodatkowych posiedzeń w celu przeforsowania rządowych ustaw, które utknęły w komisjach. Nie ma jednak decyzji marszałka w tej sprawie.

Nagły zryw i chęć do pracy pojawił się po tym, jak na posiedzeniu rządu premier stwierdził, iż nie ma sensu forsować zbyt wielu ustaw, bo te i tak utykają w Sejmie. W związku z tym szef rządu odwołał kolejną ofensywę i nakazał swoim ministrom wybranie pojedynczych projektów. W gabinecie szefa klubu PO oraz w gabinecie marszałka odczytano to jako zarzut i próbę zwalenia winy za fiasko ofensywy jesiennej oraz brak pomysłów na przyszłość na parlament.

Posłowie Platformy dostali czytelny sygnał: do roboty. Czy efektem nagłego zrywu ma być zakomunikowanie szefowi rządu: my plan choć z opóźnieniem, ale jednak wykonaliśmy, więc teraz Ty pokaż, co jeszcze masz w rządowych szufladach? Trudno oprzeć się takiemu wrażeniu. Podobnie, jak trudno oprzeć się, jak to mówią politycy, przekonaniu graniczącemu z pewnością, że gdyby premier chciał coś przeforsować w Sejmie, to by to zrobił. Wszyscy pamiętamy ustawy uchwalane w ciągu trzech dni.