Żarty się skończyły - oświadczył premier przed południem, zapowiadając walkę z drożyzną. Za chwilę pojawiły się informację o wezwaniu na dywanik do Donalda Tuska, prezesa państwowej spółki cukrowej, a zaraz potem spekulacje o możliwej interwencji na rynku cukru.

Gdy premier żarliwie i stanowczo (jak zawsze) zapowiadał walkę z szalejącymi cenami zastanawialiśmy się co mógłby zrobić z czymś na co tak naprawdę ma niewielki wpływ. Rozwiązaniem tej zagadki mogłoby być obniżenie VAT-u, ale ten dopiero co został podniesiony albo obniżka akcyzy, której rząd nie planuje. W końcu interwencja, która na rynkach rolnych rzadko bywa skuteczna. Ale cóż...

Premier najwyraźniej postanowił zawstydzić prezesa PIS, który doprowadził do obniżki cen w najsłynniejszym od wczoraj osiedlowym sklepiku przy ulicy Żwirki i Wigury. Jak informują nas klienci, właściciel, który ze wszystkich mediów dowiedział się o drożyźnie panującej u niego w sklepie, dziś w pośpiechu postawił na obniżki. Prezes ma sukces, super - premier chce udowodnić, że On ceny cukru obniży wszędzie a nie tylko w jednym punkcie. A ja mam pytanie. Gdzie teraz powinien udać się Jarosław Kaczyński?