W Europarlamencie wszyscy oszukali wszystkich. Po raz pierwszy w historii Europarlament nie zdołał wybrać żadnego z 14 wiceprzewodniczących. Nikt nie uzyskał wymaganej większości głosów, choć przed głosowaniem wszystko wydawało się być uzgodnione.

Fiaskiem zakończyła się zarówno pierwsza runda głosowań jak i drugie podejście. W tej chwili kandydaci, a wśród nich jest Jacek Protasiewicz z frakcji centroprawicowej, nerwowo czekają na trzecią próbę.

Wtorek. Wieczór w Strasburgu. Przed godziną 19 wszystko wydaje się być uzgodnione i dogadane. Wszak takie wybory personalne są tematem długich konsultacji nie tylko wewnątrz pojedynczych frakcji ale i pomiędzy różnymi frakcjami. Europosłowie wrzucają kartki do urny. Po pierwszym podliczeniu głosów na sali pełna konsternacja. Nikt nie przeszedł. Robi się nerwowo. Drugie podejście kończy się tym samym rezultatem, czyli jeszcze większym szokiem na sali. Kto kogo oszukał? - padają pytania. Po krótkiej analizie sytuacji okazuje się, że wszyscy musieli oszukać wszystkich. Centrolewica - centroprawicę. Centroprawica - mniejsze frakcje itd. W kąt poszły wszelkie uzgodnienia. Ponieważ jest już późno, kolejna runda głosowań zostaje przełożona na dziś. Trzecie podejście powinno się zacząć za chwilę. Ktoś w końcu oczywiście zostanie wybrany, ale sytuacja w Europarlamencie najlepiej obrazuje to, co dzieje się w całej Unii Europejskiej. Mamy kompletny brak zaufania. Nie wróży to dobrze projektowi ratunkowemu. Obyśmy nie musieli zanucić niedługo "To już jest koniec...."