"Szczęście mogło być po stronie Wisły, ale umiejętności były po stronie APOEL-u" - powiedział Zbigniew Boniek po rewanżowym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Krakowianie, którzy wygrali u siebie 1:0, na Cyprze ulegli 1:3 i nie wystąpią w fazie grupowej.

Szkoda straconej szansy. Wisła dostała rywala najsłabszego z możliwych. Niestety, w końcowym rozrachunku ten przeciwnik okazał się silniejszy. Mistrz Cypru awansował zasłużenie. Pierwszego gola wiślacy wbili sobie sami, przy trzecim też mieli spory udział. Gospodarze wchodzili w obronę Wisły jak w masło. Defensywa krakowskiego zespołu była bardzo rozciągnięta - podkreślił Boniek.

Były piłkarz reprezentacji Polski stwierdził, że nawet po zdobyciu przez Wisłę gola na 1:2, dającego w tym momencie awans krakowianom, wcale nie był pewny sukcesu.

Cezary Wilk trafił do bramki Apoelu w 71. minucie. Pomyślałem sobie, że to trochę... za wcześnie. Wiem, co mówię. Pamiętam, gdy grałem w piłkę i jak się układał przebieg meczów. Gdyby wiślacy zdobyli tego gola nieco później, cypryjski zespół nie zdążyłby się już otrząsnąć. A tak, po bramce Wilka, nasz zespół znów się cofnął i przestał grać w piłkę. Powiedzmy sobie szczerze - Wisła mogła mieć w tym meczu szczęście, ale umiejętności było po stronie rywali. Krakowianie nie zasłużyli na awans - stwierdził Boniek.

Krakowianie nie wykorzystali historycznej szansy - mogli zostać pierwszym od 15 lat polskim zespołem w najbardziej elitarnych rozgrywkach.