Łódzcy radni - wbrew zapowiedziom – nie zajęli się sprawą powołania nowej spółki sportowej, w miejsce zadłużonego ŁKS-u. Zażądali natomiast przedstawienia inwestora, który jest zainteresowany przejęciem piłkarskiej drużyny. Sesji rady miasta przyglądało się kilkuset kibiców Łódzkiego Klubu Sportowego.

Sympatycy ŁKS-u opuszczali budynek Rady Miasta w Łodzi zawiedzeni. Opowieści, że miasto jest skłonne wyłożyć dużo większe pieniądze niż ten milion złotych na spółkę, która teraz działa, nie mają chyba sensu - mówił jeden z kibiców. Na tych pieniądzach bardzo szybko rękę położy komornik, wrócą należności do Polskiego Związku Piłki Nożnej, a drużyna nie będzie miała pieniędzy na funkcjonowanie - tłumaczył:

Kibice ŁKS-u przyszli do urzędu, by przypomnieć – jak mówili naszej reporterce – że nie ma Łodzi bez łódzkiego klubu sportowego. Kochamy ten klub. Chcemy przekonać radnych, że racje stoją po naszej stronie. To jest jedyny łódzki klub i on musi być. Żadnego innego. Chodzi o to, by miasto nam pomogło - podkreślali sympatycy klubu.

Kibice przysłuchiwali się sesji rady z balkonu. Ci, dla których zabrakło miejsca, wypełnili korytarze - na paterze budynku i przed głównym wejściem na salę obrad.