Kibice Wisły Kraków i Cracovii razem wyjeżdżają na obóz przetrwania. Sympatycy zwaśnionych klubów przez tydzień będą poddawani maksymalnemu wysiłkowi fizycznemu. Mają ze sobą rywalizować, nie walczyć.

Nie ma oczywiście gwarancji, że podczas tego obozu nie dojdzie do bójek. Jest jednak na to sposób. Trenerzy i instruktorzy przygotowali dla nich prawdziwe piekło. Kibice będą musieli wspinać się, przeprawiać przez rzeki, brodzić w błocie i pływać w zimnym jeziorze. Nie ma dnia, nie ma nocy. Są tylko przerwy między konkurencjami - zapowiada Leszek Stępień, były komandos, pod okiem którego kibice będą walczyć ze swoimi słabościami.

Sympatycy Wisły i Cracovii na razie patrzą na siebie niechętnie, ale doceniają to, że przeciwnik stanął do rywalizacji: Taka rywalizacja ma jakiś sens i może to być walka dla swojego klubu. Obóz jest eksperymentem, który ma ograniczyć agresję pomiędzy Wisłą i Cracovią. Nie chodzi o to, aby kibice polubili się. Wystarczy, że zaczną się szanować.