Śląsk Wrocław przegrał z Koroną Kielce 1:2 w meczu 21. kolejki piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. W tabeli Śląsk zajmuje drugie miejsce, a do prowadzącej Legii traci trzy punkty. W drugim niedzielnym meczu Widzew Łódź wygrał z GKS-em Bełchatów 1:0.

Przed rozpoczęciem niedzielnego spotkania trudno było wskazać faworyta. Wrocławianie jeszcze w tym roku w lidze nie wygrali, a do meczu przystąpili osłabieni brakiem Dalibora Stevanovica i Dariusza Sztylki. Korona w ostatnich trzech spotkaniach zdobyła natomiast komplet punktów, awansując tym samym na czwarte miejsce w tabeli.

Początek meczu należał do gospodarzy, którzy już w 6. minucie cieszyli się ze zdobycia bramki. Cristian Omar Diaz podał do wbiegającego w pole karne Łukasza Madeja, który mimo ostrego konta bez większych kłopotów pokonał Zbigniewa Małkowskiego. Po zdobyciu gola Śląsk nieco zwolnił, inicjatywę przejęli goście i na efekty ich ataków nie trzeba było długo czekać. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Pawła Sobolewskiego w 20. minucie Pavol Stano zgrał piłkę do Tadasa Kijankasa, który mimo asysty obrońców, mocnym strzałem zdołał skierować ją do siatki.

Od tego momentu gospodarze zaczęli grać coraz bardziej nerwowo, ale goście nie potrafili wykorzystać licznych błędów popełnianych przez obrońców Śląska. Dobre okazje zmarnowali m.in. Paweł Sobolewski i Maciej Korzym. Po zmianie stron gra się wyrównała, ale tempo spotkania spadło, a walka o piłkę toczyła się głównie w środku pola. Bramkarze najwięcej pracy mieli przy stałych fragmentach gry. To właśnie po rzucie rożnym w 76. minucie padła druga bramka dla Korony. Po dośrodkowaniu Sobolewskiego najwyżej w polu karnym Śląska wyskoczył wprowadzony kilkanaście sekund wcześniej Piotr Malarczyk i strzałem głową pokonał bezradnego Rafała Gikiewicza. Strata bramki zmotywowała wrocławian do ataku i w 90. minucie bliscy byli doprowadzenia do remisu, ale Przemysław Kaźmierczak z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Spotkanie przedłużone zostało o cztery minuty, ale wynik nie uległ już zmianie.