Kanadyjczyk Ryder Hesjedal z grupy Garmin odzyskał różową koszulkę lidera kolarskiego Giro d'Italia. Czternasty etap wyścigu, z metą w Cervinii, wygrał Kostarykanin Andrey Amador (Movistar).
Amador wyprzedził dwóch towarzyszy długiej ucieczki Czecha Jana Bartę i Włocha Alessandro De Marchiego. Hesjedal dotarł do mety na czwartej pozycji. Po samotnym ataku na ostatnich kilometrach uzyskał niewielką przewagę nad grupką, w której przyjechał dotychczasowy przodownik Hiszpan Joaquim Rodriguez. W klasyfikacji generalnej Kanadyjczyk wyprzedził go zaledwie o dziewięć sekund.
Był to pierwszy w tegorocznym Giro wysokogórski etap. Po drodze czekały dwa trudne podjazdy w Dolinie Aosty, w tym 25-kilometrowy, prowadzący do mety w Cervinii na wysokości 2001 m, w pobliżu słynnego szczytu alpejskiego Matterhorn.
Ucieczkę podjęło w sobotę ośmiu śmiałków z dalszych miejsc w klasyfikacji generalnej. U stóp ostatniego podjazdu zostało tylko trzech, którzy później walczyli o zwycięstwo etapowe.
Z polskich kolarzy widoczny był Sylwester Szmyd, tradycyjnie w roli dyktującego tempo w grupie pościgowej. Za plecami bydgoszczanina jechał oszczędzając siły na końcówkę lider zespołu Liquigas Ivan Basso. Włoch dojechał do mety w niewielkiej czołowej grupie i w klasyfikacji generalnej przesunął się z ósmego na piąte miejsce.
Michał Gołaś przeżywał trudne momenty i dojechał do mety w jednej z ostatnich grupek, ale zachował niebieską koszulkę najlepszego "górala". W tej klasyfikacji Polak wyprzedza o 10 punktów jednego z bohaterów etapu do Cervinii - Czecha Bartę oraz Kolumbijczyka Miguela Angela Rubiano.
W niedzielę kolejny bardzo trudny etap, z Busto Arsizio do Lecco (169 km).