Stadionowi chuligani, którzy w niedzielę w Chorzowie na stadionie Ruchu bili się z policją, tymczasowo aresztowani. Taką decyzję podjął sąd. Za kratki na trzy miesiące trafiło 4 pseudokibiców. Odpowiedzą za napaść na policjantów i ochroniarzy. Dwie kolejne zatrzymane wtedy osoby to nastolatki, ich sprawa trafi do sądu rodzinnego.

W wyniku niedzielnych awantur rannych zostało dziesięciu pracowników ochrony i dwóch policjantów.

Obrażenia części ochroniarzy są poważniejsze, to m.in. złamania rąk i złamanie nogi u jednego z nich - powiedziała rzeczniczka chorzowskiej policji, mł. asp. Justyna Dziedzic. "Szalikowcy" rzucali w ochroniarzy m.in. kamieniami oraz przedmiotami, wyszarpanymi ze zdewastowanej wcześniej infrastruktury stadionu - drewnianymi płytami czy metalowymi rurkami.

Policjanci zatrzymali sześciu najbardziej agresywnych chuliganów; dwaj z nich to nieletni - mają po 16 lat. Czterej zostali aresztowani. To mieszkańcy Chorzowa, Katowic, Orzesza i Mysłowic w wieku od 17 do 30 lat. Za czynną napaść na funkcjonariuszy grozi im do 10 lat więzienia. Jeden z 16-latków trafił do schroniska dla nieletnich.

Policjanci zajmujący się tą sprawą nadal sprawdzają materiał filmowy nagrany podczas starć. Nie wykluczamy kolejnych zatrzymań - powiedziała mł. asp. Dziedzic.

Zatrzymani wandale uczestniczyli w burdach, do których doszło podczas meczu. Wcześniej, jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, awanturę wywołali kibice Lecha Poznań, którzy wdarli się na stadion przed otwarciem bram. W wyniku utarczek z ochroniarzami 11 kibiców z Poznania zostało poturbowanych. Po bitwie z ochroną ok. 800 kibiców Lecha nie weszło ostatecznie na mecz swojej drużyny z Ruchem.

Przed końcem pierwszej połowy burdy wszczęli natomiast kibice Ruchu, którzy opuścili trybuny i znaleźli się w pobliżu bramy. Doszło do utarczek z ochroną, która poprosiła o pomoc policję. Po użyciu armatki wodnej przywrócono spokój.