Mistrz Francji Thomas Voeckler z ekipy Bbox wygrał w Bagneres-de-Luchon w Pirenejach, po samotnym finiszu, 15. etap wyścigu kolarskiego Tour de France. Żółtą koszulkę lidera zdobył Hiszpan Alberto Contador (Astana).

Ogromnego pecha miał dotychczasowy lider Andy Schleck, któremu 22 kilometry przed metą, podczas podjazdu na ostatnią górę - Port de Bales, spadł łańcuch z zębatki. Skorzystał na tym Contador, który odrobił z nawiązką półminutową stratę do Luksemburczyka i po raz pierwszy w tegorocznym TdF założył żółty trykot. Na podium witały go jednak nie tylko brawa, ale i gwizdy.

W cieniu walki Contadora ze Schleckiem zwycięstwo etapowe, piąte już dla trójkolorowych od startu w Rotterdamie, odniósł Voeckler. Francuz uczestniczył w ucieczce 10 kolarzy, która zawiązała się za półmetkiem, na podjeździe pod pierwszą przełęcz na trasie - Portet d'Aspet. Z ostatniej premii górskiej zjeżdżał już sam i na mecie wyprzedził o ponad minutę towarzyszy ucieczki - Włocha Alessandro Ballana i Hiszpana Aitora Pereza.

Contador ukończył etap w pierwszej grupce, razem ze swym rodakiem Samuelem Sanchezem i Rosjaninem Denisem Mienszowem oraz kilkoma uczestnikami ucieczki. W drugiej grupce przyjechał Schleck, który praktycznie sam, bez wsparcia, i z balastem w postaci niedającego żadnych zmian partnera Hiszpana z grupy Astana Kazacha Aleksandra Winokurowa, musiał odrabiać dystans do Contadora. Luksemburczyk odważnie i ryzykownie zjeżdżał do Bagneres-de-Luchon, odrobił kilkanaście sekund do Hiszpana, ale w końcówce strata znów się powiększyła do 39 sekund. W klasyfikacji generalnej Contador wyprzedził Schlecka o osiem sekund.

Tuż po finiszu młody Luksemburczyk nie przebierał w słowach. Ja bym nie wykorzystał takiej sytuacji. Na pewno ci goście (Contador, Sanchez i Mienszow - przyp. RMF FM) na nagrodę fair play nie zasłużyli - nie krył zdenerwowania. Gdy emocje nieco opadły, Schleck już spokojniej zapowiedział rewanż, który chce wziąć na Contadorze w czwartek na etapie z metą na Tourmalet.

Contador nie ukrywał, że zrobiło mu się przykro, gdy wchodząc na podium słyszał gwizdy, ale nie poczuwał się do winy. Gdy zdałem sobie sprawę, że Andy miał defekt, atakowałem, jechałem z przodu i wyścig już trwał. Nie można było tego zatrzymać. To była inna sytuacja niż na etapie do Spa, gdzie peleton czekał na Schlecka. Nie sądzę, by te trzydzieści kilka sekund, które dziś zyskałem, miały zdecydować o zwycięstwie w wyścigu - dodał.