Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu organizuje akcję edukacyjną "Porusz serce". Ma ona uświadamiać, jak ważne jest, by świadkowie wypadków natychmiast podejmowali resuscytację u osoby, u której nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia. Specjaliści będą też uczyć, jak należy to zrobić.

W akcji będą uczestniczyć nie tylko pracownicy Uniwersytetu Medycznego i inni medycy, ale też policjanci, strażacy, strażnicy miejscy i nauczyciele. We wtorek uczelnia podpisała porozumienie w tej sprawie z przedstawicielami gminy Wrocław (Wrocławskim Centrum Rozwoju Społecznego i Departamentem Edukacji Urzędu Miejskiego), Komendą Wojewódzką Policji we Wrocławiu, Komendą Wojewódzką Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu, Strażą Miejską Wrocławia i z Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym we Wrocławiu.

Z danych wynika, że tylko połowa mieszkańców Polski, u których doszło do nagłego zatrzymania krążenia (NZK) poza szpitalem, może liczyć na pomoc świadków zdarzenia. W krajach skandynawskich czy Czechach odsetek ten wynosi około 80 proc. W ramach akcji instruktorzy będą uświadamiać, jak ważna jest natychmiastowa resuscytacja i uczyć, jak przeprowadzać ją skutecznie i bezpiecznie.

Koordynator programu "Porusz serce" ratownik medyczny dr Paweł Gawłowski, adiunkt w Centrum Symulacji Medycznej UMW, przekazał, że akcja będzie się odbywać w wielu miejscach.

Zamierzamy pojawiać się na dużych wydarzeniach sportowych, w przestrzeni publicznej Wrocławia, mediach i social mediach. Planujemy również eventy we wrocławskich przedszkolach i szkołach. Mamy też deklaracje największych wrocławskich uczelni, które chcą przystąpić do projektu i wspólnie informować oraz uczyć wrocławian, jak poruszać serca - powiedział Gawłowski.

Według szacunków z powodu nagłego zatrzymania krążenia każdego roku w Europie umiera 350-700 tys. osób, a w Polsce około 40 tys. W 60-80 proc. przypadków dochodzi do niego poza szpitalem: w domu, pracy, sklepie, na ulicy.

W takiej sytuacji liczy się każda sekunda. Natychmiastowe podjęcie i prowadzenie resuscytacji krążeniowo-oddechowej do czasu przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego czterokrotnie zwiększa szanse pacjenta na przeżycie. Mówiąc wprost, życie osoby, u której doszło do zatrzymania akcji serca jest w rękach tych, którzy znajdują się obok - powiedział dr hab. Robert Zymliński, prodziekan Wydziału Lekarskiego UMW, kierownik Kliniki Intensywnej Terapii Kardiologicznej Instytutu Chorób Serca UMW.

Rektor uczelni prof. Piotr Ponikowski podkreślił, że niezwykle ważny jest udział w akcji nie tylko medyków, ale też pozostałych uczestników, którzy zdecydowali się podpisać porozumienie. Jeśli uda nam się dotrzeć do starszej młodzieży, uczniów szkół podstawowych i średnich, studentów, to naprawdę może się okazać przełomowe w uświadomieniu i uczeniu, jak ważna jest ta pierwsza pomoc na miejscu zdarzenia, udzielona przez bezpośredniego świadka. Jeśli się wszyscy w to nie zaangażujemy w pełni, to akcja się nie powiedzie - powiedział rektor.

Nagłe zatrzymanie krążenia objawia się utratą przytomności, brakiem tętna i oddechu lub oddechem, który jest niewydolny. W większości przypadków jego przyczyną są schorzenia serca (np. niewydolność, choroba niedokrwienna) i kardiomiopatie, a do czynników ryzyka należą m.in. problemy wieńcowe, nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, zaburzenia elektrolitowe czy niezdrowy tryb życia (otyłość, palenie tytoniu). NZK może wystąpić także podczas wypadków (np. tonięcie, zatrucie, porażenie prądem).

Resuscytacja (tj. uciskanie klatki piersiowej), która pozwala na zachowanie przepływu krwi do najważniejszych narządów, powinna być przeprowadzona możliwie najszybciej. Z każdą minutą szanse pacjenta maleją o 10 proc., a brak jakichkolwiek działań ratowniczych w pierwszych czterech minutach od zatrzymania akcji serca sprawia, że chory jest właściwie bez szans.