​4 czerwca 1989 roku, w Polsce odbyły się pierwsze, częściowo wolne, tak zwane kontraktowe wybory. Ich wynik był zwycięstwem demokratycznej opozycji i działaczy Solidarności - na tyle, na ile było to możliwe, bo w wyborach do Sejmu i tak co najmniej 65 proc. mandatów z założenia miało trafić do działaczy PZPR lub jej przybudówek. W kampanii wyborczej sprzed 33 lat bardzo ważną rolę odegrały plakaty.

W czasach, gdy nie było internetu, prywatnych, niekontrolowanych przez władzę mediów, plakaty i ulotki wyborcze były niezwykle istotne. Działacze Solidarności postawili na plakaty, na których kandydaci widnieli w towarzystwie Lecha Wałęsy. Zdjęcia do tych plakatów wykonano na dwóch, specjalnie organizowanych sesjach.

Dla wielu kandydatów spotkanie z Wałęsą było szokiem - opisuje dr Przemysław Ruchlewski, zastępca dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności, w którego archiwach znajduje się około 300 plakatów, oryginałów i duplikatów, z kampanii wyborczej sprzed 33 lat.

Część osób tak naprawdę Wałęsy nie znała. Nagle przyjechał ktoś, pierwszy raz stoi przy Wałęsie i on patrzy w niego jak w obrazek. Dlatego te zdjęcia tak czasami wyglądają, że tak prosto w oczy patrzy ten kandydat właśnie Wałęsie - opowiada Ruchlewski.

Skuteczność plakatów z przyszłym prezydentem była ogromna. Kolejnym kluczowym elementem na plakatach było oczywiście logo Solidarności - jedyny element, który nie był na nich czarno-biały. Nie wszyscy jednak - jak opowiada Ruchlewski, podając kilka przykładów - mieli plakat ze zdjęciem z Wałęsą.

Innym materiałem wyborczym z tamtego okresu, który przeszedł do historii jest słynny plakat z Garym Cooperem. Co ciekawe - co z perspektywy dzisiejszych realiów walki politycznej wydaje się wręcz zabawne - działacze Solidarności mieli wątpliwości, czy plakat nie będzie zbyt kontrowersyjny.

Pamiętajmy, że po drugiej stronie byli komuniści, którzy byli bardzo przewrażliwieni na jakiekolwiek tego typu rzeczy. Oni kilka lat wcześniej mówili o Amerykanach, jako takich niezrównoważonych rewolwerowcach, nawiązując do prezydentury Ronalda Reagana. Dla nich więc ten plakat z Garym Cooperem, jako szeryfem, był jednoznaczny i konfrontacyjny. Wtedy te plakaty były w mniejszości, ale po latach ten plakat stał się symbolem całej kampanii, wygranej kampanii wyborów czerwcowych - mówi Ruchlewski. 

Opracowanie: