Piłkarze Widzewa Łódź w debiucie trenera Daniela Myśliwca pokonali Cracovię 2:0. "Jadąc do Łodzi liczyliśmy na przedłużenie passy bez porażki oraz zapunktowanie po trzech ostatnio zremisowanych meczach. Boisko szybko to jednak zweryfikowało" - przyznał po spotkaniu trener Cracovii Jacek Zieliński.

Pierwsza połowa spotkania nie była zbyt atrakcyjna. Brakowało w niej klarownych sytuacji z jednej i drugiej strony. Jedynym ważnym wydarzeniem był gol zdobyty przez łodzian w 36. minucie. Z dobrego dośrodkowania Portugalczyka Fabio Nunesa skorzystał Bartłomiej Pawłowski, który uderzeniem głową pokonał próbującego interweniować Sebastiana Madejskiego. Reszta akcji w pierwszych 45 minutach kończyła się zazwyczaj pod jednym lub drugim polem karnym. Jeśli już któremuś z piłkarzy udało się oddać strzał, był on bardzo lekki lub niecelny.

Po zmianie stron Cracovia zepchnęła gospodarzy do głębokiej obrony. Szybko mogła też doprowadzić do wyrównania, lecz w 52. minucie łodzian przed stratą gola po główce Rumuna Virgila Ghity uratował słupek. Po chwili w polu karnym Widzewa główkował Fin Benjamin Kallman, lecz piłka przeleciała nad poprzeczką. Jeszcze lepszą okazję miał Rumun Cornel Rapa, który nie wykorzystał jednak błędu debiutującego w drużynie z Łodzi Hiszpana Juana Ibizy.

Cracovia atakowała, ale z czasem coraz bliżej zdobycia gola był Widzew. W 65. minucie bardzo groźnie z rzutu wolnego strzelał Pawłowski, który zmusił do dużego wysiłku bramkarza Cracovii. Madejski ponownie uchronił krakowian przed stratą drugiego gola w 69. minucie, broniąc płaski strzał Pawłowskiego. W kolejnej akcji przed szansą na podwyższenie prowadzenia łodzian stanął Jordi Sanchez. Hiszpana wyręczył czeski obrońca Cracovii Jakub Jugas, który skierował piłkę do własnej bramki.

Druga stracona bramka odebrała ochotę do gry drużynie trenera Jacka Zielińskiego. Zagroziła ona bramce gospodarzy jedynie po strzale z rzutu wolnego w doliczonym czasie gry.

Jadąc do Łodzi liczyliśmy na przedłużenie passy bez porażki oraz zapunktowanie po trzech ostatnio zremisowanych meczach. Boisko szybko to jednak zweryfikowało - przyznał po spotkaniu trener Cracovii Jacek Zieliński. Z naszych planów wyszły nici. Przegraliśmy spotkanie, którego nie musieliśmy przegrać. Widzew trafił nas dwa razy w sytuacjach, w których uczulaliśmy się na obecność Bartłomieja Pawłowskiego i Jordiego Sancheza w naszej "szesnastce". Drugą bramkę strzeliliśmy sobie sami w momencie, w którym mecz zaczynał toczyć się pod naszą kontrolą - analizował szkoleniowiec.

 

Dobrze jest dobrze zacząć. Powiem coś, co powiedziałem przed meczem do piłkarzy: dla mnie najważniejsze jest to, że oni powinni być na linii frontu i to oni mają dawać nam dużo radości. Najważniejsze, że naszą pracę szybko byli w stanie przełożyć na boisko, choć to nie był mecz na miarę naszych możliwości i na miarę naszego potencjału - podkreślał po meczu trener Widzewa Daniel Myśliwiec. Cieszę się jednak, że moi zawodnicy pracowali bardzo dobrze, ambitnie, a błędy, które popełnialiśmy to kwestia dalszej pracy i czasu. Potrzebujemy czasu, by takie mecze jeszcze lepiej kontrolować, nie tylko tak, jak w pierwszej połowie czy po zdobyciu drugiego gola - zauważył. 

Widzew Łódź - Cracovia Kraków 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Bartłomiej Pawłowski (36-głową), 2:0 Jakub Jugas (71-samobójcza).

Żółta kartka - Widzew Łódź: Mato Milos. Cracovia Kraków: Cornel Rapa, Virgil Ghita.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 16 548.

Widzew Łódź: Henrich Ravas - Mato Milos, Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Fabio Nunes - Antoni Klimek (65. Dawid Tkacz), Marek Hanousek, Dominik Kun, Juljan Shehu (65. Sebastian Kerk), Bartłomiej Pawłowski (82. Andrejs Ciganiks) - Jordi Sanchez (82. Imad Rondic).

Cracovia Kraków: Sebastian Madejski - Virgil Ghita, Jakub Jugas, Arttu Hoskonen (86. Andreas Skovgaard) - Cornel Rapa (66. Mateusz Bochnak), Takuto Oshima, Karol Knap (66. Jani Atanasov), Michał Rakoczy (86. Kamil Ogorzały), Paweł Jaroszyński - Benjamin Kallman (72. Jakub Myszor), Patryk Makuch.