Śnieg potężnymi czapami skrywa turnie i skalne baszty. Słońce skrzy się w milionach mikroskopijnych lodowych igiełek. Imponujące tatrzańskie granie zapierają dech w piersiach, a nartostrady w dolinach Gąsienicowej i Goryczkowej prezentują się bajkowo, wręcz nierealnie – oto idealne oblicze „Świętej Góry” narciarzy. Wystarczy jednak chwila, by Kasprowy Wierch ukazał zupełnie inną twarz. Posępną, wietrzną, zimną, groźną i niebezpieczną. Jak przygotować się do wyprawy w góry? W jaki sposób bezpiecznie po nich wędrować? O tym wszystkim w specjalnym programie Małopolskiej Organizacji Turystycznej - „Małopolska Aktywnie Zimą”. Zajrzyjcie zatem na Facebook MOT i na visitmalopolska.pl. I dajcie się ugościć w Małopolsce!

Zjazd z Kasprowej dziedziny

Kasprowy Wierch wznosi się potężnym skalnym wałem na 1987 m n.p.m. Jego poszarpane kamienne stoki po stronie polskiej opadają m.in. do Doliny Bystrej i Doliny Suchej Wody Gąsienicowej, a po stronie słowackiej do Doliny Cichej. Skąd jego dość dziwna nazwa? Wywodzi się ją od imienia, nazwiska, a być może przezwiska dawnego góralskiego właściciela Hali Kasprowej.

Nieco poniżej szczytu zbudowano Wysokogórskie Obserwatorium Meteorologiczne IMGW-PIB, a jeszcze niżej znajduje się górna stacja kolei linowej z Kuźnic. To tutaj przybijają wagoniki z turystami oraz narciarzami i snowboardzistami, którzy chcą zażyć niezwykłych widoków i wyjątkowej przygody.

Kiedy pierwsi narciarze pojawili się na Kasprowym? Okazuje się, że  ze "Świętej Góry" zjeżdżano już na początku XX stulecia, a więc wtedy, gdy sprzęt narciarski był dość prymitywny, a na szczyt trzeba go było wynieść na własnych plecach. Gdy powstała kolej na Kasprowy Wierch - pierwsi pasażerowi wjechali nią 15 marca 1936 roku - było już znacznie łatwiej, choć wciąż sprzęt swoje ważył i zwykle sił starczało na jeden zjazd. Sytuacja ta zmieniła się dwa lata później, gdy na Hali Gąsienicowej powstał pierwszy szesnastoosobowy wyciąg saniowy. Korzystano z niego także po II wojnie światowej, aż do 1953 roku. Pierwsze, jeszcze jednoosobowe krzesełko wybudowano w 1962 roku. To na Hali Goryczkowej jest o cztery lata młodsze i mogło na nim zasiąść dwóch narciarzy.

Niegdyś zjazd na nartach do obydwu dolin był nie lada wyzwaniem, przyprawiającym nie tylko o dreszcz emocji. Nic więc dziwnego, że tej nowej, niebezpiecznej pasji oddawali się tylko wyjątkowi śmiałkowie. I dzisiaj, choć sprzęt jest o niebo lepszy, zjazdy z Kasprowego do najłatwiejszych nie należą. To miejsce dla najlepszych, świetnie przygotowanych kondycyjnie i technicznie. Mimo to wciąż są tacy, którzy za wszelką cenę chcą zaliczyć kultową górę, choć przez chwilę poczuć się jak w Alpach.

Jeśli ktoś wybierze trasę do Doliny Gąsienicowej pokona co najmniej 1156 metrów, gdy śmignie do Doliny Goryczkowej przyjemność z jazdy będzie nieco dłuższa - 1736 m. Nartostradą, ale tylko wtedy, gdy warunki śnieżne są odpowiednie, można zjechać do samych Kuźnic. To dość długa i wymagająca trasa, jednak bardzo przyjemna.

Oczywiście na Kasprowy Wierch można wyjechać tylko po to, aby nacieszyć oczy wysokogórskimi widokami, słońcem oraz wspaniałą panoramą. Gdy aura jest zmienna, a wiatr i śnieg buszują po szczycie, lepiej zrezygnować z wyprawy w wysokie góry. Dlatego też zawsze, nawet wybierając się kolejką na Kasprowy Wierch, powinniśmy sprawdzić jaka jest pogoda, a także być odpowiednio przygotowani i wyekwipowani.

Wyzwania dla skiturowców - nie tylko Kasprowy

W Polsce coraz więcej jest też takich osób, które ponad szybkość i wiele zjazdów, przedkładają mozolną wędrówkę na nartach po górach. W ten sposób skiturowcy zdobywają tatrzańskie szczyty i przełęcze. Im dłuższe podejście i większy wysiłek, tym frajda z tego jednego jedynego zjazdu - najczęściej - jest większa. W Tatrach, a więc na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, trzeba jednak pamiętać o tym, aby poruszać się tylko po ściśle określonych trasach.

Do takiej tatrzańskiej wyprawy, choć wydaje się łatwiejsza niż szybki zjazd z Kasprowego, trzeba być jeszcze lepiej przygotowanym. Chodzi nie tylko o świetną kondycję, ale także perfekcyjne umiejętności narciarskie. Do tego dochodzić musi świadomość zagrożeń czyhających po drodze, także tych lawinowych, oraz doskonała orientacja w trudnym górskim terenie. Tylko w ten sposób osiągniemy wymarzony cel, a potem zjedziemy zakładając w dziewiczym śniegu pierwszy ślad.

Tatry to świetne, ale bardzo wymagające miejsce do uprawiania skituringu. Miłośnicy tej formy aktywnego wypoczynku mają do wyboru kilkadziesiąt tras, co daje blisko sto kilometrów szlaków o urozmaiconej skali trudności. Gdzie zatem się wybrać? Jeśli czujemy się na siłach możemy ruszyć np. szlakiem z Polany Chochołowskiej przez Grzesia, Wołowiec, Wyżnią Dolinę Chochołowską, by wrócić tą samą trasą. Skiturowcy chętnie wybierają się również do Doliny Bystrej, w rejon Kasprowego Wierchu, a także Kopy Kondrackiej i Hali Gąsienicowej.

Oczywiście także w tym przypadku, jeszcze przed wyruszeniem w góry, trzeba sprawdzić komunikat pogodowy i lawinowy - na stronach np. Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego lub Tatrzańskiego Parku Narodowego. Gdy już będziemy na szlaku zawsze powinniśmy poruszać się z poszanowaniem tatrzańskiej przyrody.

Skituring to swoboda i wolność, ale także odpowiedzialność. Za siebie i współwędrowców. Nie możemy więc przeceniać swoich sił i umiejętności. Musimy być odpowiednio ubrani i wyekwipowani na każde możliwe warunki. I o tym także opowiadamy w magazynie "Małopolska aktywnie zimą". Uprawiając skituring w Tatrach musimy też mieć świadomość zagrożeń lawinowych oraz znać zasady lawinowego ABC.

Góry błędów nie wybaczają. Bądźcie rozważni

O odpowiednie przygotowanie i wyekwipowanie warto zadbać wybierając się także w tatrzańskie... doliny. Gdy zacznie padać deszcz lub śnieg, zerwie się silny wiatr, zaskoczy nas zamieć, pojawi się mróz, nawet bardzo bezpieczny szlak może okazać się śmiertelną pułapką. Dlatego też zapraszając w małopolskie góry przypominamy jednocześnie o zasadach dzięki, którym bezpiecznie z nich powrócicie.

O sprawdzaniu komunikatów pogodowych i lawinowych już wspominaliśmy. Warto również zerknąć na kamery umieszczone przy tatrzańskich schroniskach. Zapowiedź zmiany pogody to ważny powód, by zmienić plany. Planując zimowe przejścia musimy mieć też świadomość, że podane w przewodnikach czasy odnoszą się do warunków letnich. W zimie mogą się więc znacznie wydłużyć - w zależności od warunków na trasie. Nigdy też nikogo nie zostawiamy na szlaku!

W plecaku powinno się znaleźć miejsce nie tylko na dodatkowe ubranie, skarpety, stuptuty, rękawiczki czy nieprzemakalny płaszcz, ale także okulary przeciwsłoneczne, krem chroniący twarz przed słońcem, wiatrem i mrozem, termos z ciepłą herbatą, kanapki, batony energetyczne, czekolady, a nawet tradycyjną mapę. Nie można też zapomnieć o naładowaniu komórki (zapisujemy w niej numer do służb ratunkowych TOPR, GOPR - 601-100-300 lub 985), a także zabraniu powerbanku. Do tego czołówka, koc termiczny, ogrzewacze do ciała i apteczka. Gdy wyruszamy wyżej przydadzą się też raki, czekan, kask oraz zestaw lawinowy, na który składają się detektor, sonda i łopata.

Z wysokich gór w niewielkie górki

A jeśli nie mamy ochoty na aż tak ekstremalne doznania. Możemy wybrać się np. na nieco mniej eksponowane stoki. Doskonałą formą aktywności może być wybór stacji narciarskiej Witów-Ski w Witowie.

Gospodarze ośrodka kuszą 1000-metrową, średniotrudną nartostradą. Idealnie więc nadaje się dla tych, którzy są już zaawansowanymi narciarzami jak i tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z nartami i snowboardem. Oczywiście jest też specjalne pólko i odrębne wyciągi dla najmłodszych. Gdy tylko warunki śnieżne pozwalają w Witowie powstaje jeden z największych w Polsce snowparków.

Czteroosobowe krzesełko zapewnia wygodny wyjazd na stok Orawicko-Witowskich Wierchów nie tylko narciarzom, ale także tym, którzy od stacji górnej chcą spojrzeć na cudowną panoramę m.in. Tatr Zachodnich. Nic więc dziwnego, że Witów Ski to jedna z najpopularniejszych miejscówek wśród licznych podhalańskich stacji narciarskich. I nie można zapomnieć, że Panem tej krainy jest uroczy Miś Witóś.

Dajcie się ugościć w Tatrach i na Podhalu!

Małopolska Aktywnie Zimą

Wszystkich tych, którzy chcą poznać także pozostałe turystyczne perły w koronie Małopolski zapraszamy na visitmalopolska.pl oraz do obejrzenia - przygotowanego przez Małopolską Organizację Turystyczną - internetowego magazynu dla aktywnych "Małopolska Aktywnie Zimą".

Tak najłatwiej odkryjemy pełne spektrum zimowych atrakcji Małopolski. A przecież to ponad 160 km nartostrad, kilkadziesiąt stacji narciarskich, tysiące ścieżek dla tych, którzy lubią biegać na nartach oraz spacerować podziwiając widoki i... ciszę leśnych ostępów. To również urok wspaniałych zabytków i smak regionalnej kuchni. Dajcie się ugościć zimą w Małopolsce!

Kampania "Daj się ugościć w Małopolsce - Misja zima" powstała we współpracy z Małopolską Organizacją Turystyczną i jest finansowana ze środków Województwa Małopolskiego.