Niezbędne jest dokładne przebadanie terenu Trzebini, by ustalić, gdzie mogą pojawić się kolejne zapadliska i im zapobiec. Dochodzi do nich tam, gdzie w kopalni węgla Siersza wyrobiska były najbliżej powierzchni ziemi i gdzie nie zostały odpowiednio zabezpieczone. O tym jak bada się takie tereny i jak należy je zabezpieczyć, opowiedział nam profesor Antoni Tajduś, specjalista w zakresie górnictwa i geologii inżynierskiej, były rektor Akademii Górniczo Hutniczej.

Przebadanie terenu, inwentaryzacja i ponowne, prawidłowe wypełnienie nieczynnych wyrobisk - to zdaniem profesora Antoniego Tajdusia specjalisty w zakresie górnictwa i geologii inżynierskiej  droga, którą powinno się podjąć w Trzebini, by powstrzymać osuwanie się ziemi.

Jego zdaniem, największy problem jest na starych wyrobiskach, które są blisko powierzchni, czasem na głębokości zaledwie 20 metrów. W kopalni zaczęto wydobycie jeszcze w XIX wieku. Najpierw schodzono niezbyt głęboko, potem stopniowo wydobywano węgiel, który był na coraz niżej położonych pokładach. To te najwyżej położone, nieczynne wyrobiska stanowią największe zagrożenie.

Nie bez znaczenia jest sposób zabezpieczania nieczynnych wyrobisk.

Kopalnie generalnie likwiduje się w sposób następujący: zasypuje się szyby, żeby nie było bezpośredniego kontaktu z powierzchnią i potem kopalnia wypełniona jest wodą. Z tym że generalnie ustala się do jakiej wysokości, dokąd ona może wpłynąć do kopalni - wyjaśnia prof. Antoni Tajduś

Zdaniem profesora, nie należy wypełniać tych powierzchni tylko piaskiem. Do piasku powinna być dołożona substancja wiążąca, np. cement. To - według eksperta - najskuteczniejszy sposób.

Badania, inwentaryzacja i ponowne zabezpieczanie

Żeby zapobiec takim sytuacjom, należy rozpocząć gruntowne badanie i zabezpieczanie obszaru kopalni

Trzeba rozpoznać ten teren. Zobaczyć mapy, gdzie była prowadzona eksploatacja. Mam nadzieję, że takie mapy są, ale równocześnie tam, gdzie mamy wątpliwości, czy nie mamy map, czy mamy jakieś podejrzenia, to trzeba po prostu wprowadzić geofizyka, czyli badania najczęściej georadarem. To są radary do głębokości około 30 metrów. One odpowiedzą na pytanie, gdzie jest jakaś pustka. Jeżeli się pojawią pustki, to trzeba je zinwentaryzować, może zrobić jakieś odwierty, żeby sprawdzić, czy to jest prawda. To też nie jest wielki problem, a później po prostu wypełnić - mówi ekspert.

Zdaniem profesora tylko takie działanie pozwoli na spokojne życie mieszkańców. 

Obszar jest spory, dlatego należy zacząć od rejonów, co do których mamy wątpliwości, a znajdują się na nich domy, drogi, szkoły. Wymaga to czasu i pieniędzy, ale może skutecznie zatrzymać zapadanie się ziemi - dodaje. 

Opracowanie: