"Czasu nie cofniemy, ale można było temu zapobiec" – mówi w rozmowie z RMF FM mieszkanka Trzebini Urszula Najborczyk, komentując powstanie ogromnego zapadliska na miejscowym cmentarzu. "Grób mojego męża znalazł się w centrum tego leja" – przyznaje. Podkreśla, że rodziny, które straciły swoich bliskich po raz drugi, są pozbawione wsparcia i informacji. "Dlaczego nikt z nami nie rozmawia?" – dopytuje. Apeluje też o jak najszybsze zorganizowanie przez władze miasta spotkania dla mieszkańców Trzebini, na którym powinny zostać rozwiane wszelkie wątpliwości dotyczące ich bezpieczeństwa i możliwości powstawania kolejnych zapadlisk.

Pani Urszula była w pracy, gdy dotarły do niej informacje o osunięciu się ziemi na cmentarzu przy ul. Jana Pawła II w Trzebini. Zapadlisko pochłonęło 40 grobów, w których pochowanych było 61 osób.

Po obejrzeniu zdjęć, stwierdziłam, że jest to miejsce, w którym był pochowany mój małżonek - opisuje pani Urszula w rozmowie z dziennikarką RMF FM Magdaleną Wojtoń. Zdenerwowałam się niesamowicie. Telefony non stop dzwoniły - dzieci, znajomi... Tego nie da się opisać - wspomina ze wzruszeniem. Córka próbowała dodzwonić się do proboszcza naszej parafii. Nie odbierał telefonu. Zadzwoniła do burmistrza - też nikt nie odbierał. Nie było żadnych informacji - podkreśla. Poczuliśmy bezradność. Co możemy zrobić? Do kogo się mamy zwrócić? Kto nam pomoże teraz? - dopytuje mieszkanka Trzebini.

Córce pani Urszuli po kilkunastu godzinach udało się w końcu skontaktować z proboszczem miejscowej parafii. Ksiądz powiedział, że chyba nie będzie ekshumacji tylko grób zbiorowy - relacjonuje. Powstanie jedna mogiła, na którą będziemy chodzić. Nie wyobrażam sobie tego. (...) Myślałam, że jak przyjdzie mój czas, będę leżała z moim mężem - dodaje.

Pani Urszula jest mieszkanką trzebińskiego osiedla Gaj, położonego niedaleko cmentarza, na którym powstało zapadlisko. Nie ukrywa zaniepokojenia faktem, że w ciągu roku ziemia w Trzebini osunęła się już po raz dziesiąty. Niespełna tydzień temu stało się to właśnie na osiedlu Gaj - w pobliżu garaży. Wcześniej zapadliska pojawiały się m.in. na terenie ogródków działkowych.

Czasu nie cofniemy, ale można było temu zapobiec. Kiedy pojawiły się dziury na działkach, można było zwołać grupę, żeby badała teren. Ale co? Pozasypywali dziury i sprawa załatwiona. Teraz zaczynają działać? To trochę za późno - ocenia z rozgoryczeniem rozmówczyni RMF FM.

Pani Urszula - zarówno w imieniu rodzin, które straciły groby swoich bliskich, jak i zaniepokojonych okolicznych mieszkańców - apeluje o jak najszybsze zorganizowanie przez władze spotkania informacyjnego. Chcemy, żeby nas uświadomili, żeby powiedzieli prawdę - tłumaczy. Jak dodaje, mieszkańcom należy się szczerość i pełna informacja o tym, gdzie jeszcze mogą pojawić się szkody górnicze oraz jak można im zapobiec.

Nie ma kontaktu z nikim, nikt się nie odzywa. Ręce opadają. Ile jeszcze tego będzie? - pyta retorycznie mieszkanka Trzebini. Tu chodzi o 40 rodzin, które przeżywają to samo, co ja. To nie tylko moje cierpienie, ale 40 rodzin, które straciły najbliższych po raz drugi - podsumowuje wzruszona. 

Po opublikowaniu materiału i informacjach w Faktach RMF FM otrzymaliśmy informację, że dziś 22 września po południu o godz. 16 poszkodowane rodziny są zaproszenie na spotkanie w Trzebini Sierszy z przedstawicielami kościoła i Spółki Restrukturyzacji Kopalń.


Opracowanie: