W przypadku gdyby Koalicja Obywatelska zdecydowała się na zmianę kandydata na prezydenta i został narzucony jakiś kuriozalny termin zbierania podpisów pod nową kandydaturą, jestem gotów pomóc w zbiórce podpisów potrzebnych do rejestracji kandydata - powiedział lider PSL i kandydat ludowców na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz.

Jak informują media, część polityków PO chce zmiany kandydata na urząd prezydenta. W nieoficjalnych rozmowach rozmówcy PAP wskazują m.in. na szefa PO Borysa Budkę. Onet natomiast wśród potencjalnych kandydatów wymienia między innymi Rafała Trzaskowskiego, Tomasza Grodzkiego, czy Donalda Tuska. Dotychczasowa kandydatka PO Małgorzata Kidawa-Błońska nie zamierza jednak rezygnować z kandydowania.


Kosiniak-Kamysz pytany w TVN24, czy PiS, Lewica i PSL mają ochotę zrobić wszystko, aby uniemożliwić PO zmianę kandydatki odparł: "To nie jest nasza właściwość. Koalicja Obywatelska może podejmować swoje decyzje. I będę ostatni, który będzie miał jakąkolwiek ochotę, żeby na to wpływać. Tak jakbym nie chciał, żeby ktoś na nas wpływał. To jest ich wolna decyzja".

Na uwagę, że jeśli zostanie skrócony termin np. zbierania podpisów, to KO zostanie uniemożliwiona zmiana kandydatki, lider ludowców odparł, że - jego zdaniem - KO poradzi sobie ze zbiórką podpisów. "A jakby był narzucony jakiś kuriozalny termin, to myślę, że wszystkie siły opozycyjne powinny pomóc w tej zbiórce podpisów. Ja jestem do tego również gotowy, bo to byłoby po prostu nieuczciwe działania, które uniemożliwia wymianę kandydata i tak się nie można zachowywać. My na pewno udzielilibyśmy wsparcia i pomocy, żeby stanąć do równej walki" - zadeklarował Kosiniak-Kamysz.


Lider PSL był też pytany, dlaczego jego klub wstrzymał się od głosu w głosowaniu nad ustawą dotyczącą tegorocznych wyborów prezydenckich. "Nie mogliśmy zaakceptować tej ustawy z uwagi na tryb procedowania, i to, że nie ma wyznaczonych terminów" - odpowiedział Kosiniak-Kamysz.

Ale - jak dodał - teraz gdy ustawa trafiła do Senatu, można wprowadzić pewne poprawki, jak choćby dłuższe otwarcie lokali wyborczych, które ulepszą ustawę i dadzą możliwość jej zaakceptowania. "Teraz możemy trochę w Senacie postawić PiS pod ścianą. W Sejmie nie mamy takiej możliwości, bo jesteśmy w opozycji, ale w Senacie możemy przedstawić określone poprawki i od akceptacji tych poprawek uzależnić też długość trwania procesu w Senacie i przyjmowania tej ustawy" - podkreślił Kosiniak-Kamysz.

Lider PSL powiedział też, że w środę podczas rozmów polityków wszystkich klubów ws. wyborów prezydenckich zapytał przedstawicieli PiS o termin wyborów. "I dostałem odpowiedź bardzo konkretną, że ostatni możliwy termin, żeby nie doszło do sytuacji opróżnienia urzędu prezydenta po 6 sierpnia - to 28 czerwca. I myślę, że można z dużą dozą pewności przyjąć, że wybory - niezależnie jak długo będzie trwał proces dyskusji w Senacie - odbędą się 28 czerwca" - mówił Kosiniak-Kamysz.

Według niego, im później ustawa wyjdzie z Senatu, tym będzie krótsza kampania wyborcza. "Więc z tego punktu widzenia dla kandydatów, to jest sytuacja oczywiście niedobra, że będzie krótka kampania wyborcza. Więc ja bym chciał, żebyśmy doszli do porozumienia jak najszybciej i żeby nie było potrzeby długich prac" - zaznaczył lider PSL.

Hybrydowe wybory prezydenckie

Sejm uchwalił we wtorek wieczorem nową ustawę dotyczącą tegorocznych wyborów prezydenckich, autorstwa PiS. Przewidziano w niej, że głosowanie odbędzie się metodą "mieszaną" - w lokalach wyborczych oraz dla chętnych - korespondencyjnie. Za uchwaleniem ustawy głosował klub PiS i koło Konfederacji; przeciwko był klub Koalicji Obywatelskiej. Klub PSL-Kukiz15 oraz większość klubu Lewicy wstrzymały się od głosu.

Teraz ustawa trafiła do Senatu, który ma na jej rozpatrzenie 30 dni. W środę marszałek Senatu Tomasz Grodzki poinformował, że niezwłocznie skieruje ustawę do komisji. Zapewnił jednocześnie, że Senat będzie pracował nad nią intensywnie.