Wyrzucenie HIT-u, szkoła przyjazna dla ucznia i podwyżki dla nauczycieli - tak wygląda plan nowej, sejmowej większości na polską szkołę. Z nadzieją na nowe otwarcie w edukacji czeka Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Nowa większość w Sejmie planuje odchudzenie podstaw programowych, uczynienie ich bardziej praktycznymi, stawianie na umiejętności miękkie, czyli bardziej przyjazną szkołę, do której uczeń chętnie przychodzi. Chodzi o zajęcia w pracowniach, bardziej kreatywne podejście i krytyczne myślenie, uczące pracy w grupie. Laptopy mogłyby zastąpić praktyczniejsze tablety. Co jeszcze? 

Jeżeli w tej chwili państwo pokrywa koszt podręczników dla uczniów szkół podstawowych, to nie ma żadnych przeszkód, żeby jednym z wymogów dotyczących zatwierdzenia podręcznika była kwestia tego, żeby miał odpowiednik elektroniczny. Żeby uczeń mógł zajrzeć w domu zamiast do papierowego podręcznika, do e-podręcznika. Dzięki czemu nie musiałby go nosić - opowiadała w rozmowie z reporterką RMF FM Magdaleną Grajnert Katarzyna Lubnauer.

Według Koalicji Obywatelskiej nauka w szkołach powinna odbywać się też na jedną zmianę. Chodzi o doprowadzenie do sytuacji, w której lekcje są od rana, a po lekcjach po południu są zajęcia dodatkowe, rozwijające zdolności. Być może religia dla chętnych może być po lekcjach, bez oceny na świadectwie. Musimy po prostu zmienić oblicze szkoły - zaznaczyła posłanka.

Kolejnym pomysłem jest brak prac domowych w podstawówkach i większa autonomia nauczycieli. Część zmian miałaby zacząć obowiązywać od września. Będzie nad nimi pracował zespół ekspertów i nauczyciel i praktyków, w formie Komisji Edukacji Narodowej.

Wprowadzenie zmian należałoby do nowego ministra edukacji. Kto mógłby zastąpić Przemysława Czarnka? Na to pytanie posłanka Lubnauer nie chciała odpowiedzieć, ale zapewniła, że kłótni nie będzie, bo wszystkie trzy partie, które mają stworzyć większościowy rząd, podpisały obywatelski pakt dla edukacji i zgadzają się z jego założeniami.

Oczekiwanie na zmianę w ZNP

Duże nadzieje związane ze zmianami w edukacji ma Związek Nauczycielstwa Polskiego. ZNP liczy już nie tylko na kurtuazyjne wymiany zdań i bezowocne spotkania, jak często zdarzało się do tej pory, ale na to, że głos praktyków rządzący będą brać pod uwagę.

Zdaniem Sławomira Broniarza pierwszą rzeczą, którą powinien się zająć nowy minister edukacji, są podwyżki dla nauczycieli.

One mają znaczenie doraźne, patrząc na absolutną mizerię finansów środowiska nauczycielskiego. Mają także znaczenia polityczne, bo to jest kwestia wiarygodności tych, którzy takie deklaracje zapowiadali. Ale także mają znaczenia długofalowe patrząc na to, co może dziać się w kontekście przyszłego roku szkolnego 2024/2025. No bo jeżeli nic się w tej sprawie nie poprawi albo nie poprawi się znacząco to będziemy przeżywali podobną huśtawkę jeżeli chodzi o kwestie zatrudnienia - zaznaczył Broniarz w rozmowie z RMF FM.

Prezes ZNP mówi, że zmiany w edukacji nie mogą być rewolucją, tylko procesem, bo edukacja kolejnej rewolucji nie przeżyje. Jego zdaniem potrzebne jest unowocześnienie podstawy programowej, uwzględnienie tego jak korzystać z dobrodziejstw cyfryzacji, jak zmodyfikować system kształcenia nauczycieli. Broniarz uważa, że bardzo szybko można np. wprowadzić zmiany dotyczące wycieczek szkolnych, na które nauczyciele często nie chcą jeździć.