​Szef Roskosmosu Dmitrij Rogozin może wkrótce trafić do administracji prezydenta Federacji Rosyjskiej. Niewykluczone, że zostanie kremlowskim kuratorem na okupowanych terenach Ukrainy - informuje niezależny portal Meduza.

Jak podają dziennikarze, Rogozin jest jednym z kandydatów na stanowisko szefa prezydenckiej administracji. Wówczas usunięty musiałby zostać Anton Wajno, który to stanowisko piastuje od 2016 roku.

Rozważana jest także opcja przyznania Rogozinowi stanowiska asystenta prezydenta lub wiceszefa administracji. W ten sposób dotychczasowy szef Roskosmosu zostałby "kuratorem" Kremla w separatystycznych republikach Doniecka i Ługańska oraz na innych okupowanych terytoriach Ukrainy.

Obecnie w Donbasie działają ludzie Siergieja Kirijenki. Przygotowywali oni referenda akcesyjne na okupowanych terytoriach. Ekipa zajmuje się jednak ogólnie polityką wewnętrzną i obecnie mają także inne obowiązki, np. przygotowywanie do wyborów lokalnych w Rosji. Według źródeł Meduzy na Kremlu, planowane jest, by w takiej sytuacji za Donbas i okupowane ukraińskie terytoria wziął się ktoś inny. I mógłby to być właśnie Rogozin.

Według rozmówców Meduzy, jeśli taki scenariusz zostanie zrealizowany, to Rogozin najpierw trafi na Kreml, a następnie - jak już dojdzie do referendów akcesyjnych - zostanie pełnomocnikiem Kremla w nowo utworzonym okręgu federalnym, w skład którego wejdą ukraińskie terytoria, dziś okupowane przez Rosjan. Wówczas Dmitrij Rogozin zostanie też wicepremierem (w przeszłości pełnił już to stanowisko).

Meduza wskazuje, że Rogozin jest "potężną postacią" i cieszy się szczególną sympatią Władimira Putina. Prezydent go kocha i to od dawna - mówi rozmówca portalu. W przeszłości Siergiej Szojgu chciał odebrać Rogozinowi sprawę budowy kosmodromu Wostocznyj, jednak nie pozwolił na to właśnie sam Putin.

Prezydentowi podoba się m.in. "ostentacyjny patriotyzm" Rogozina. Szef Roskosmosu bowiem nie przebiera w słowach. Nazywał prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego "klaunem", groził także "tchórzliwym Bułgarom" i "mściwym Rumunom". Natomiast kiedy Jarosław Kaczyński zaproponował utworzenie misji pokojowej w Ukrainie, Rogozin napisał "przyjedź do Smoleńska, porozmawiamy", co było najprawdopodobniej nawiązaniem do katastrofy smoleńskiej, w której zginął prezydent Lech Kaczyński, brat obecnego prezesa PiS.