Chińska tenisistka Zhang Shuai może się czuć oszukana. W trakcie meczu pierwszej rundy turnieju w Budapeszcie sędzia niesłusznie podjął decyzję na korzyść reprezentantki gospodarzy. Chinka długo protestowała i ostatecznie poddała spotkanie. Żegnały ją gwizdy.

Zhang Shuai mierzyła się w pierwszej rundzie turnieju ze znacznie niżej notowaną Amarissą Kiarą Toth. Przy stanie 5:5 doszło do sytuacji, która wywołała wzburzenie wśród wielu wielbicieli tenisa. Po uderzeniu Chinki wydawało się, że Zhang Shuai będzie się cieszyła z prowadzenia 30:0. Sędzia po chwili zastanowienia stwierdziła jednak, że piłka wylądowała w aucie.

Zhang Shuai poprosiła, by arbiter sprawdziła ślad po piłce. Powtórki telewizyjne pokazały, że Chinka faktycznie miała rację. Sędzia nie chciała jednak zmienić sytuacji. Wobec tego wyżej notowana tenisistka poprosiła o reakcję supervisora turnieju i by nie ścierać z kortu śladu po piłce. Gra była jednak kontynuowana. Po dwóch akcjach Toth zmazała ślad po piłce Zhang Shuai. To wywołało złość Chinki. Zostaw to! Dlaczego to robisz? - pytała reprezentantka Chin. Bo cały czas robisz problemy - odpowiedziała rywalka.

Zhang Shuai przegrała tego gema. Kibice na nią buczeli i gwizdali. Chinka dostała ataku paniki. Poprosiła o konsultacje z fizjoterapeutą, a później poddała mecz.

Jakby tego było mało, gdy opuszczała kort, kibice ją wygwizdali. Jej rywalka świętowała za to sukces przy oklaskach tłumu.

Całą sytuację skomentowała na Twitterze Daria Abramowicz, psycholożka Igi Świątek. "To takie przykre i niedopuszczalne" - napisała.