"Bez dwóch zdań ten mecz był najtrudniejszy (na tegorocznym Wimbledonie – przyp. red.)" - tak Iga Świątek mówiła po wygranej ze Szwajcarką Belindą Bencic. Świątek po raz pierwszy awansowała do ćwierćfinału wielkoszlemowego Wimbledonu. Spotkanie trwało ponad 3 godziny.

Polska tenisistka wygrała w trzech setach 6:7 (4-7), 7:6 (7-2), 6:3 i po raz pierwszy w karierze awansowała do ćwierćfinału Wimbledonu. Udało się to Świątek, mimo że w drugim secie reprezentantka Szwajcarii miała dwie piłki meczowe.

Cóż, jestem po prostu szczęśliwa, że wygrałam, ponieważ szczerze mówiąc w drugim secie nie byłam pewna, czy to się tak skończy. Cieszę się, że zachowałam wiarę i po prostu grałam i nie oglądałam się za siebie. To nie był łatwy mecz. Rytm był dość szybki. Tak, cieszę się, że również fizycznie czułam się dobrze do końca i mogłam po prostu kontynuować - powiedziała Iga Świątek na konferencji prasowej.

Z takich meczów trzeba wyciągać same pozytywne rzeczy. To dodaje mi wiary. Belinda jest naprawdę, naprawdę świetną zawodniczką i lubi grać na trawie. Ma taki styl gry, który pomaga jej trochę na trawie. To na pewno nie był łatwy mecz. To było widać. Cieszę się, że wygrałam, bo czuję, że idę w dobrym kierunku - mówiła Świątek.

Odnosząc się do pierwszego seta, Świątek powiedziała, że czuła, że gra solidniej niż Bencic, ale mimo wszystko przegrała. Zazwyczaj wykorzystuję swoje szanse. Miałam chyba sześć break pointów. Czułam, że jestem solidniejsza. Mimo to przegrałam seta. Ale nie chciałam się już na tym skupiać w drugim i trzecim secie - mówiła.

Bez dwóch zdań ten mecz był najtrudniejszy, w poprzednich meczach mimo wszystko czułam, że w większości sytuacji mam kontrolę, a tutaj - wiadomo, że jak się jest w plecy dwa match-pointy, to tej kontroli jest niewiele. Ale dużo pewności biorę z tej wygranej, szczególnie, że ona jest specjalistką od gry na trawie - powiedziała Świątek.

W ćwierćfinale Polka zagra z Ukrainką Eliną Switoliną.