Kanclerz Niemiec Angela Merkel, wypowiadając się na temat aktualnej sytuacji w Polsce zdominowanej przez uliczne protesty, zadeklarowała: "Prawo do demonstracji trzeba szanować". Zastrzegła jednak, że protesty powinny się odbywać z zachowaniem dystansu społecznego.

Prawo do demonstracji trzeba szanować, jest ono częścią wolnego społeczeństwa - powiedziała Merkel pytana na konferencji prasowej o protesty w Polsce po wyroku wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. przepisów antyaborcyjnych. 

Ale i w tym wypadku demonstracje powinny się odbywać z zachowaniem dystansu społecznego i przestrzeganiem zasad higieny - dodała kanclerz, cytowana przez portal Deutsche Welle.

Mówiąc o respektowaniu prawa do demonstracji, przypomniała, że protesty odbywają się także w Niemczech. W Berlinie jest obecnie więcej demonstracji niż w czasach przed pandemią koronawirusa - stwierdziła.

Angela Merkel powiedziała też, że nie rozmawiała jeszcze z premierem Mateuszem Morawieckim o obecnej sytuacji w Polsce. 

Polska podzielona

Protesty przeciwników zaostrzania prawa aborcyjnego trwają od blisko dwóch tygodni. 22 października Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. 

Treść orzeczenia Trybunału powinna pojawić się w Dzienniku Ustaw. Jak ustalił dziennikarz RMF FM Patryk Michalski, rząd nie zamierza jednak drukować wyroku instytucji. Więcej przeczytacie w naszym artykule. 

Obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwala na dokonanie aborcji w trzech przypadkach. Jednym z nich jest właśnie duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu; pozostałe to sytuacja, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

W 9. dniu protestów prezydent złożył w Sejmie projekt, który miałby dostosować przepisy aborcyjne do wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Andrzej Duda proponuje w nim możliwość przerwania ciąży, gdy "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że dziecko urodzi się martwe albo obarczone nieuleczalną chorobą lub wadą, prowadzącą niechybnie i bezpośrednio do śmierci dziecka, bez względu na zastosowane działania terapeutyczne".

W poniedziałek na antenie RMF FM członkini Rady Konsultacyjnej powołanej przez Strajk Kobiet Mikra Makuchowska przyznała, że ruch propozycji prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącej ustawy aborcyjnej "nie traktuje poważnie i nie jest ona w żaden sposób rozważana". W opinii aktywistki także referendum dotyczące aborcji nie jest dobrym pomysłem.