Libia stała się w ostatnich miesiącach głównym źródłem nielegalnych dostaw broni do Strefy Gazy - twierdzą izraelskie media, powołując się na źródła wywiadowcze. Tą drogą do palestyńskich grup zbrojnych ma docierać obecnie więcej uzbrojenia niż z Iranu.

Według źródeł wywiadowczych, egipski półwysep Synaj został już dosłownie "zalany" przemyconą bronią i amunicją, pochodzącą z rozkradzionych magazynów armii libijskiej. Z Synaju śmiercionośny szmugiel trafia następnie w znacznej części podziemnymi tunelami do Strefy Gazy. W ten sposób w ręce Palestyńczyków dostają się m.in. różne rodzaje pocisków rakietowych, wystrzeliwanych potem na Izrael.

Zdaniem ekspertów, część broni pozostaje też na Synaju. Wykorzystują ją islamscy rebelianci i beduińskie gangi w walce z egipskimi siłami rządowymi o kontrolę nad terytorium. Z tego powodu Izrael wyraził nawet zgodę na wysłanie tam przez Egipt oddziałów pancernych, choć zakazuje tego układ pokojowy egipsko-izraelski z 1979 roku.

Źródła wywiadowcze twierdzą, że ilość oręża przerzucanego z Libii przewyższyła już nawet tę, która dociera do Strefy Gazy bardziej skomplikowanym szlakiem z Iranu - najpierw drogą morską, a następnie poprzez Sudan i Egipt.

Izrael obawia się, że przemyt broni z Libii ustanie nieprędko, bowiem po prawdopodobnym obaleniu Muammara Kaddafiego przyszłe władze w Trypolisie będą potrzebowały wielu miesięcy, by zapanować nad poszczególnymi jednostkami wojska, nie mówiąc już o uzbrojonych plemionach. Jeszcze trudniejsza będzie kontrola nad liczącą ponad 1100 km pustynną granicą między Libią a Egiptem, która jest rajem dla przemytników.