Polacy sympatyzują z narodami walczącymi o wolność i demokrację - oświadczył szef MSZ Radosław Sikorski, nawiązując do sytuacji w Libii. Wyraził nadzieję, że Libijczycy powrócą do społeczności międzynarodowej, z demokratycznie wybranymi władzami. Sikorski nie chciał komentować doniesień, jakoby Polska dostarczała broń libijskim powstańcom.

My Polacy sympatyzujemy z narodami walczącymi o wolność, o demokrację, więc dzisiaj jest to dzień satysfakcji - powiedział szef polskiej dyplomacji na konferencji prasowej w Chobielinie, nawiązując do doniesień agencyjnych na temat sytuacji w Libii.

Jak podkreślił, rządy Muammara Kaddafiego był to reżim, który przez ponad 40 lat terroryzował nie tylko własnych obywateli, ale także Europę i inne kontynenty. (...) Więc mam satysfakcję i nadzieję, że już wkrótce Libijczycy sami zadecydują o swojej przyszłości - powiedział.

Zaznaczył, że Polska jako kraj przewodniczący obecnie pracom UE wspiera wysoką przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej Catherine Ashton w jej działaniach. Jak mówił, robiliśmy to wysyłając pomoc humanitarną, a także doradzając w zakresie procesu transformacji "ekipie, która być może już za chwilę stanie się władzami libijskimi".

Szef polskiej dyplomacji wyraził nadzieję, że ta ekipa wykorzystała ostatnie miesiące na przygotowanie planu działania na moment przejęcie odpowiedzialności za swój kraj.

Tak jak wzywaliśmy od paru dni do umiaru, do tego, aby nie było aktów zemsty, tak teraz wzywamy Libijczyków do spokoju, do przestrzegania prawa i do tego, aby Libia mogła powrócić do społeczności międzynarodowej, ale tym razem już z demokratycznie wybranymi władzami - powiedział Sikorski.

"Nie komentujemy sprawy dostaw broni"

Nie będziemy komentować sprawy - w tej sposób szef MSZ Radosław Sikorski odpowiedział na pytanie, czy Polska dostarczała broń libijskim powstańcom. Zaznaczył jednak, że sympatia i współpraca naszego kraju z Narodową Rada Libijską nie była dla nikogo tajemnicą.

Według informacji PAP ze źródeł rządowych, spora dostawa broni dla powstańców miała miejsce wiosną. To było robione za zgodą rządu - podkreślił rozmówca PAP. Nie chciał jednak powiedzieć, czy operacja odbyła się z inicjatywy naszych władz. Nie wiadomo również, jakiego rodzaju broń pojechała z Polski do Libii.

Nie będziemy tego komentować, natomiast nasza sympatia i współpraca z tymczasową Radą w Bengazi nie była dla nikogo tajemnicą - powiedział. Zadeklarował, że Polska jest gotowa nieść pomoc w procesie transformacji i przekształcenia Libii.

W nocy z niedzieli na poniedziałek libijscy powstańcy poinformowali, że przejęli kontrolę nad stolicą z wyjątkiem Bab al-Azizija - twierdzy dyktatora Libii Muammara Kaddafiego. Telewizja Sky pokazała rebeliantów na centralnym placu Trypolisu Green Square. Plac ten był dotąd miejscem oficjalnych parad na cześć libijskiego przywódcy Muammara Kaddafiego.

Symboliczne i strategiczne znaczenie ma fakt, że dwóch synów Kaddafiego znalazło się w rękach powstańców: najstarszy Mohammed Kadafi i Saif al-Islam, drugi, znacznie bardziej znany syn dyktatora, który nie krył wcześniej swych ambicji politycznych i spełniał po części funkcję rzecznika reżimu.