Białoruscy komornicy, którzy rano weszli do mieszkania Andżeliki Borys, spisali i wywieźli część jej majątku - telewizor, kuchenkę mikrofalową, a nawet okno PCV i stacjonarny aparat telefoniczny. Jak oświadczyli, majątek będzie zaliczony na poczet kary grzywny. Białoruski sąd skazał szefową nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi za jej działalność jako kierownika firmy Polonika, koordynującej pomoc dla Polaków na Białorusi.

Kara w wysokości 4 mln 200 tysięcy rubli białoruskich (około 4200 zł) została nałożona za rzekomą nielegalną działalność charytatywną.

Spisują mienie związane z karą, jaką otrzymałam m.in. jako dyrektor spółki Polonika za rzekomą nielegalną działalność charytatywną. Ja nie wpłaciłam tych pieniędzy, dlatego, że w ogóle nie miałam informacji, że zostałam ukarana - mówiła wcześniej Borys. Jak dodawała, dopiero w ubiegły piątek pozwolono jej zapoznać się ze sprawą.

Jedna kara opiewa na 4 mln 200 rubli białoruskich (ok. 4200 złotych) za działalność na stanowisku dyrektora spółki Polonika, druga kara to ponad milion rubli za to, że ZPB zorganizował w marcu obchody przy Domu Polskim, przy tablicy ofiar represji w rocznicę wywózek na Sybir. To zostało zakwalifikowane jako nielegalny wiec - sprecyzowała Borys. W związku z tym, że od razu tego spłacić nie mogę, komornicy nakładają mi areszt na mienie - mówiła.

Komornicy nie poinformowali, na jaką kwotę wyceniono wywiezione rzeczy i czy możliwe są dalsze konfiskaty. Nie chcieli powiedzieć nic o swoich dalszych działaniach - po prostu zabrali rzeczy i odjechali - powiedziała Andżelika Borys w rozmowie z TV Biełsat.

Represje trwają od kilku lat

Rozłam w Związku Polaków na Białorusi dokonał się w 2005 roku. Od tego czasu - choć formalnie istnieje jeden Związek - de facto istnieją dwie równoległe struktury. Jedna to popierany przez władze Białorusi i oficjalnie zarejestrowany w Ministerstwie Sprawiedliwości związek na czele ze Stanisławem Siemaszką, a druga - to uznawany przez Warszawę za prawowity Związek na czele z Andżeliką Borys. Przez Mińsk jest on traktowany jako nielegalny.

Na początku tego roku konflikt wokół ZPB gwałtownie się zaostrzył. Przy pomocy milicji i służb specjalnych przedstawiciele oficjalnego związku przejęli Dom Polski w Iwieńcu.

Mimo przeprowadzonego 19 marca w Mińsku pierwszego posiedzenia polsko-białoruskiej grupy ekspertów ws. mniejszości polskiej na Białorusi, która miała zażegnać dalsze konflikty i doprowadzić do sprawiedliwego podziału majątku pomiędzy dwa związki, represje przeciwko mniejszości polskiej na Białorusi nie ustają. Zdaniem niezależnych komentatorów białoruskich, świadczy to o braku chęci władz w Mińsku do uregulowania konfliktu wokół nieuznawanego ZPB.