Represje Łukaszenki wobec Związku Polaków na Białorusi mogą być inspirowane przez rosyjskie specsłużby - twierdzi miński politolog Władimir Mackiewicz. Według niego organizacja Andżeliki Borys stała się zakładnikiem gry Moskwy o Białoruś, a utrzymywanie konfliktu białoruskich władz ze Związkiem Polaków jest na rękę Rosji.

Według Mackiewicza Moskwie chodzi o skłócenie Mińska z Warszawą, Brukselą i utrwalenie wpływów na Białorusi. Jak twierdzi, w grę wchodzimiędzy innymi aspekt gospodarczy. Polska i Białoruś mają bardzo silne wspólne interesy ekonomiczne związane z handlem na rosyjkim rynku,  a to Rosji nie w smak - tłumaczy.

Druga sprawa wiąże się z działaniem Moskwy zmierzającym do skompromitowania sztandarowej koncepcji unijnej, jaką jest Partnerstwo Wschodnie. Wyrywając Białoruś z tej inicjatywy, Moskwa burzy całą koncepcję i plany dobrosąsiedzkich stosunków Unii ze Wschodem - mówi Mackiewicz.

I dodaje, że to może doprowadzić do białoruskiej izolacji, a ta jest na rękę Moskwie ze względów strategicznych. Bo widzi wielki wojskowy potencjał związany z kontrolą nad białoruskim terytorium, więc utrata Białorusi byłaby dla niej czymś bardzo niewygodnym - zaznacza.

Rosyjska presja - jak twierdzi ekspert - przynosi rezultaty. Problem polskiej mniejszości staje się problemem całej Unii Europejskiej.