Politycy w mediach poruszyli w ostatnim czasie temat możliwości włączenia się polskich przedsiębiorstw w produkcję szczepionek przeciwko Covid-19. Gdyby rodzima firma chciała produkować szczepionkę, mogłaby skorzystać z tak zwanej licencji przymusowej – czytamy w "Rzeczpospolitej".

Dyskusja na temat możliwości produkcji szczepionki przeciwko Covie-19 w Polsce rozgorzała po wypowiedzi Adriana Zandberga z Partii Razem, który w TVN 24 zapytał, co Polska zrobiła, by włączyć się w produkcję szczepionek. Dodał, że wie o gotowości firm farmaceutycznych, by włączyć się w ten proces. "Rz" wskazuje, że posłanka Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Lubnauer uznała, że Zandberg "bredzi". Prawnicy są jednak innego zdania i przyznają mu rację.

Okazuje się, że Urząd Patentowy RP mógłby udzielić polskiej firmie licencji przymusowej na produkcję szczepionki opatentowanej przez zagranicznego producenta.

Takie rozwiązanie jest przewidziane w prawie własności przemysłowej, ale na sytuacje zupełnie wyjątkowe, np. gdy korzystanie z opatentowanego wynalazku innej osoby konieczne jest do zapobieżenia lub usunięcia stanu zagrożenia bezpieczeństwa państwa, w szczególności ochrony zdrowia i życia ludzkiego - mówi Ewa Rutkowska, adwokat, partner w kancelarii KRK Kieszkowska Rutkowska Kolasiński.

W takim przypadku starający się o licencję przymusową nie musi wykazać, że wcześniej podjął działania w dobrej wierze w celu uzyskania licencji. To licencja niewyłączna i odpłatna. Zarówno zakres, jak i czas jej trwania określa Urząd Patentowy RP, który ustala także wysokość opłaty licencyjnej, sposób i terminy jej zapłaty, odpowiednie do wartości rynkowej licencji - tłumaczy, dodając, że nie ma żadnej ugruntowanej praktyki, bo instrument nie był wykorzystywany.

Część ekspertów zauważa jednak, jak pisze gazeta, że dostosowanie linii produkcyjnej jest drogie i czasochłonne, a do tego czasu mógłby nastąpić zalew szczepionek zachodnich producentów i polskie firmy mogłyby na tym stracić. 

Szczepienia w Polsce

Szczepienia w Polsce rozpoczęły się 27 grudnia. W grupie zero szczepiono przede wszystkim pracowników służby zdrowia. Preparat został podany także pracownikom domów pomocy społecznej i miejskich ośrodków pomocy społecznej, farmaceutom, pracownikom uczelni medycznych i studentom kierunków medycznych oraz rodzicom wcześniaków.

W poniedziałek rozpoczęły się szczepienia grupy pierwszej. W piątek rząd poinformował, że dokonał zmian w tym etapie. Został on podzielony na trzy podgrupy. Pierwsza to seniorzy powyżej 60. roku życia. Druga to osoby z chorobami przewlekłymi - czyli m.in. dializowane, po przeszczepach, chore na nowotwory. Trzecia grupa to nauczyciele i służby mundurowe. Do tej ostatniej grupy zaliczono żołnierzy, policjantów, strażników granicznych, funkcjonariuszy ABW, Agencji Wywiadu, CBA, Służby Wywiadu Wojskowego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Celno-Skarbowej, straży pożarnej (w tym strażacy ochotnicy), SOP, Służby Więziennej, ITD, straży ochrony kolei, prokuratorzy, asesorzy prokuratury, ratownicy górscy i wodni wykonujący działania ratownicze.

Chcesz dowiedzieć się więcej na temat pandemii koronawirusa? Śledź naszą relację: Mamy rekord szczepień w Polsce. Na świecie już ponad 100 mln zakażonych koronawirusem [NA ŻYWO]