W czasie pandemii koronawirusa sytuację chorych na astmę skomplikowało ryzyko zakażenia Covid-19. Eksperci podpowiadają, jak radzić sobie z odpowiednią kontrolą astmy.

Na początku pandemii nie wiedzieliśmy, co mówić naszym pacjentom i jak z nimi postępować. Czy zwiększać dawki leków? A może zmniejszać? Jak modyfikować terapię? Dziś dzięki zgromadzonej wiedzy do pandemii w kontekście astmy podchodzimy spokojniej - tłumaczy prof. Stanisława Bazan-Socha. Ponieważ dostęp do specjalistycznych poradni został ograniczony, pacjenci korzystali z telemedycyny.   

Jeśli pacjent dzwoni do lekarza i mówi, że ma duszności i kaszle, dziś jest natychmiast podejrzewany o zakażenie COVID-19 i lekarz nie chce takiej osoby przyjąć. Jednak jeśli wie,że pacjent na astmę i leczy się już od lat, to sytuacja jest trochę lepsza. Lekarz może sięgnąć do dokumentacji i zobaczyć, że np. co roku w kwietniu pacjent skarżył się na świszczący oddech, że w maju miał katar, ale wciąż brakowało mu informacji do pewnego rozpoznania.  Gorzej, jeśli dotąd nie został zdiagnozowany - dodaje alergolog doktor Piotr Dąbrowiecki

Podobna niepewność towarzyszyła alergologom w kwestii wykonywania specjalistycznych badań. Pojawiło się zalecenie dla lekarzy, by jeśli nie muszą, nie wykonywali spirometrii. Chodziło o to, że jeśli w gabinecie pojawiłby się pacjent z COVID- 19, to powietrze wydychane z głębi płuc w formie aerozolu z wirusem zostałoby rozpylone w pomieszczeniu i zwiększyło ryzyko zarażenia kolejnego pacjenta - mówi dr n. med. Piotr Dąbrowiecki. 

Na szczęście szybko pojawiły się nowe wytyczne - badanie może być i jest dziś wykonywane, ale lekarz musi mieć na sobie fartuch ochronny, rękawiczki, maskę z filtrem, a gabinet powinien być po wyjściu pacjenta dokładnie wywietrzony. 

To oczywiście utrudnienie, bo czas potrzebny na przebranie się lekarza, a także na wietrzenie pomieszczenia po każdym pacjencie sprawia, że w ciągu dnia możemy przyjąć chorych kilkukrotnie mniej. A właśnie w czasie pandemii COVID-19 ważne jest, by pacjenci, u których podejrzewamy astmę, byli szybko zdiagnozowani i skutecznie leczeni. Im szybciej i lepiej leczymy astmę, tym bardziej zmniejszamy ryzyko zachorowania na koronawirusa - dodaje doktor Piotr Dąbrowiecki. 

Leczenie astmy

Podczas ubiegłorocznej konferencji z okazji Światowego Dnia Astmy prof. Maciej Kupczyk z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi podkreślał, że istnieją skuteczne sposoby kontroli astmy, o której możemy mówić, gdy pacjent nie ma epizodów świadczących o pogorszeniu objawów i ciężkich zaostrzeń. To możliwe, gdy chory ma odpowiednio dobrane leki. Pod warunkiem, że je stosuje, bo polski pacjent nie jest w tej kwestii zbyt zdyscyplinowany: jedynie od kilkunastu do 40 proc. chorych na astmę stosuje leki zgodnie z zaleceniem lekarza. 

Pozostali, zwłaszcza ludzie młodzi, nie biorą ich regularnie: zapominają o nich lub stosują je tylko wtedy, gdy poczują się gorzej. Zdecydowana większość pacjentów natomiast przestaje przyjmować leki po ok. roku ambulatoryjnej terapii. Wielu pacjentów w ogóle nie leczy astmy, bo obawia się niepożądanych działań przyjmowanych leków. Ich lęk wywołują głównie sterydy. 

Boją się ich, bo kojarzą im się z siłownią i mocno rozbudowanymi mężczyznami, którzy z powodu przyjmowania sterydów mają problemy ze zdrowiem. Kobiety słyszą, że po sterydach się tyje, pojawia się owłosienie na ciele i trądzik. Pacjenci miewają wręcz sterydofobię - mówi dr n. med. Piotr Dąbrowiecki. Podkreśla też, że dziś w terapii astmy stosuje się jednak inne sterydy: nie te, które przyjmuje się w formie zastrzyków czy leków doustnych. 

Astmę leczymy przy pomocy sterydów wziewnych. To kompletnie inne leki, w 1000 razy mniejszych dawkach, o odpowiednim profilu bezpieczeństwa i skuteczności. Kortykosteroid to dla laika po prostu steryd, kojarzy się jak najgorzej. Sterydy w nadmiarze mogą wywołać powikłania, ale w dawkach optymalnych są bezpieczne i świetnie się sprawdzają. Odstawienie sterydów wziewnych w astmie zwiększa ryzyko zaostrzeń, a w konsekwencji może doprowadzić nawet zgonu - analizuje dr Piotr Dąbrowiecki. 

Astma a szczepienie przeciw Covid-19

Prof. Stanisława Bazan-Socha namawia pacjentów z astmą do szczepień ochronnych przeciw Covid-19. To bardzo ważne, bo astma nie jest chorobą, która dyskwalifikuje naszych pacjentów od podania szczepionki, wręcz przeciwnie. Zachęcamy do tego zarówno astmatyków, jak i całą populację - podkreśla profesor Stanisława Bazan-Socha.

Wbrew początkowym obawom dane pokazują, że pacjenci chorujący astmę i regularnie zażywający leki nie zakażają się wirusem SARS-CoV2 częściej niż osoby zdrowe. Nie zwalnia ich to - także po podaniu szczepionki - z konieczności noszenia maseczek ochronnych, gdyż obowiązek ten dotyczy praktycznie wszystkich osób w Polsce. Dla pacjentów z astmą, którzy stosują leki rozszerzające oskrzela i sterydy wziewne, noszenie maseczki nie powinno stanowić dyskomfortu. 

Psychologiczne konsekwencje astmy

Astma ma nie tylko fizyczne, ale i psychologiczne następstwa. Jednym z powodów jest zmienność i nieprzewidywalność choroby. 

Objawy mogą pojawić się nieregularnie, to znów znikać. Pacjent boi się, że duszność przyjdzie znienacka. Tym bardziej teraz, w pandemii. Ludzie zaczynają się bać, że to pacjent z Covid-19. Do tego pacjenci stresują się, czy na pewno mają przy sobie inhalator, bo nadejście duszności bywa nieprzewidywalne. Życie z astmą wielu osobom nastręcza niepokojów lub wywołuje depresję - mówi dr n. med. Piotr Dąbrowiecki. 

Profesor Stanisława Bazan-Socha uspokaja. My, lekarze staramy się tak leczyć pacjenta, aby mógł normalnie funkcjonować: uprawiać sport, realizować ulubione hobby, jeździć na wycieczki górskie. Przecież nawet wielu znanych sportowców choruje na astmę i wcale tego nie kryją, mało tego, startują nawet w rozmaitych konkurencjach olimpijskich i zdobywają złote medale. Wymaga to oczywiście dyscypliny pacjenta i współpracy z lekarzem prowadzącym terapię - zaznacza. 

TU MOŻNA ZNALEŹĆ WIĘCEJ INFORMACJI