Wielki pech Adama Małysza na trasie rajdu Hungarian Baja. Na trzecim odcinku specjalnym auto kierowcy RMF Caroline Team miało awarię i nasza załoga musiała zjechać z trasy.

W aucie doszło do awarii drążka kierowniczego. Na trasę wyjechali mechanicy ekipy, którzy próbują naprawić usterkę. Dla załogi RMF Caroline Team to pech, bo na półmetku imprezy Małysz i jego pilot Rafał Marton zajmowali 10. miejsce w klasyfikacji generalnej i byli pierwsi w swojej klasie. Teraz to się oczywiście zmieni. Karne minuty sprawią, że ekipa spadnie w klasyfikacji i zamiast walczyć o jak najlepsze miejsca, pozostanie przede wszystkim dojechanie do mety.

To był zwyczajny pech. Jechaliśmy swoim tempem, bez żadnych ekstrawagancji, prosto do mety. I w pewnym momencie auto, bez żadnego uderzenia w podłoże, bez żadnej kolizji wyjechało na pobocze. Adam próbował kontrować kierownicą, ale samochód nie zareagował. Okazało się, że pękł drążek kierowniczy, nie mieliśmy żadnych szans, aby kontynuować jazdę - wyjaśnił Marton.

Polska załoga nie ukończy udziału w rajdzie. Po naprawie układu kierowniczego, w niedzielę wystartuje w systemie superally. Nie mamy już szans na dobrą lokatę, dlatego pojedziemy treningowo. Potraktujemy przejazd jako etap treningu do Rajdu Dakar, który jest dla nas główną imprezą sezonu - dodał Marton.

Po pięciu odcinkach specjalnych w rajdzie prowadzi lider Pucharu Świata Rosjanin Leonid Nowicki (BMW X3). Drugie miejsce zajmuje Czech Miroslav Zapletal (BMW X3) - strata 35 s, a trzecie Rosjanin Boris Gadasin (G-Force Proto) - strata 1.31.

Hungarian Baja jest pierwszym rajdem, w którym Małysz startuje jako kierowca. 9 sierpnia zdał egzamin na licencję rajdową.

Problem ze stelażem w swoim quadzie miał dziś także Łukasz Łaskawiec. Awaria nie była jednak poważna i kolejny nasz reprezentant jest liderem klasyfikacji generalnej.