"Zagraliśmy na dobrym poziomie. Nie było jakieś przesadnej rewelacji, w tym co zrobiliśmy" - komentował po wczorajszym meczu z Argentyną Bartosz Kurek. Nasi siatkarze rozgromili rywali 3:0. Jak podkreślali, ogromna w tym zasługa sztabu szkoleniowego, który perfekcyjnie rozpracował przeciwną drużynę.

Polacy, podobnie jak niespełna dwa tygodnie wcześniej w memoriale Huberta Wagnera, pewnie w trzech setach ograli Argentyńczyków. Kurek podkreślał po meczu, że Argentyna zagrała poniżej swojego poziomu, a Polacy byli po prostu lepsi. Zaznaczył jednak, że w ich grze nie było "przesadnej rewelacji". Po porażce z Bułgarią generalnie nic się nie zmieniło w naszym podejściu - trening, pełna koncentracja. Kluczowe było, że zachowaliśmy zimną głowę, że wiemy cały czas na co nas stać - powiedział skrzydłowy reprezentacji.

Z gry Polaków zadowolony był szkoleniowiec Andrea Anastasi. Cieszę się, że zagraliśmy bardzo skoncentrowani i wygraliśmy w trzech setach. Dzięki temu zaoszczędziliśmy dużo energii, co jest ważne w tak długim turnieju - mówił. Pytany o porażkę z Bułgarią, odpowiedział: Nie chcę porównywać reprezentacji Bułgarii do Argentyny. Bułgarzy grają tutaj nadspodziewanie dobrze i nie tylko my jesteśmy tym zaskoczeni, ale także inni uczestnicy. Cały czas podkreślam, że najważniejszy będzie drugi tydzień turnieju, gdzie będą czekać nas najważniejsze spotkania.

Zdaniem kapitana reprezentacji, Polacy zagrali tak jak powinni. Bardzo dobry serwis, blok, dobrze pracowaliśmy w obronie. Także w kontrataku zdobyliśmy wiele punktów. Podeszliśmy do tego meczu bardzo skoncentrowani. Nie odpuściliśmy ani na moment - cieszył się Marcin Możdżonek. Podkreślał także, że walka o olimpijskie złoto jest trudniejsza, niż się wydaje. Po zwycięstwie w Lidze Światowej wszyscy od nas oczekują złotego medalu, a to nie jest takie proste. Igrzyska to zupełnie inny turniej niż pozostałe. A podobne aspiracje jak my ma sześć czy siedem zespołów - mówił.

Utrzymać wysoki poziom do ostatniego meczu

Szczególne powody do radości miał Łukasz Żygadło, obchodzący w czwartek 33. urodziny .To był bardzo ważny mecz dla nas i udało nam się zagrać tak, jak chcieliśmy. Cieszę się dodatkowo z wygranej, bo akurat są moje urodziny i to jest, można powiedzieć, miły prezent od zespołu - mówił po meczu jubilat. Jeżeli chcemy wygrać ten turniej, to musimy utrzymać tak wysoki poziom do ostatniego meczu - dodał polski rozgrywający.

Bardzo chcieliśmy zamazać złe wrażenie po porażce z Bułgarią, i to jak najszybciej. Akurat na igrzyskach gra się co drugi dzień, więc musieliśmy trochę poczekać. Przed meczem z Argentyną nikt nie mówił, że będzie łatwo. Od samego początku to my dyktowaliśmy warunki, z pełną koncentracją i z tego możemy być zadowoleni. Wszystko co sobie założyliśmy wykonaliśmy perfekcyjnie - powiedział po spotkaniu Michał Ruciak.

Jak dodał kluczem do sukcesu okazała się zagrywka. W tych kluczowych momentach odrzuciliśmy ich od siatki i to nam pomagało. Mogliśmy sobie ustawiać blok albo obronę i w przeciwieństwie do ostatniego spotkania dużo kontrataków zamienialiśmy na punkty. Argentyńczyków znamy już od wielu lat, o zaskoczeniu trudno mówić - analizował Ruciak.

"Potrzebowaliśmy zwycięstwa"

Libero polskiej reprezentacji Krzysztof Ignaczak po meczu z Argentyną przyznał, że sztab szkoleniowy perfekcyjnie rozpracował rywali. Argentyńczycy grają kombinacyjną siatkówkę opartą o dobre wyszkolenie techniczne. Mają utalentowanego Facundo Conte, ale porównywanie go do Bartka Kurka jest zdecydowanie na wyrost. Chłopak musi jeszcze trochę posiedzieć na siłowni i nauczyć się brać na siebie ciężar gry. Zarówno Conte, jak i rozgrywający Luciano de Cecco zostali doskonale rozpracowani przez nasz sztab szkoleniowy. Trenerzy wykonali świetną robotę i dzięki temu wiele ataków przeciwnicy musieli kończyć na podwójnym bloku - podkreślił popularny "Igła".

Pytany o porażkę sprzed dwóch dni z Bułgarią (1:3), libero biało-czerwonych zapewnił, że o jakimkolwiek kryzysie nie ma mowy. Zagraliśmy po prostu jedno słabsze spotkanie, które tak naprawdę przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać. Po meczu z Bułgarią nie było żadnych męskich rozmów. Przeprowadziliśmy normalny trening w bardzo spokojnej atmosferze. Mieliśmy świadomość, gdzie popełniliśmy błędy, czego musimy się wystrzegać i właśnie nad tymi elementami pracowaliśmy. Potrzebowaliśmy zwycięstwa, by odbudować się psychicznie i to się udało - dodał Ignaczak.

W Londynie jak w Polsce

Drugie zwycięstwo w igrzyskach polskich siatkarzy oglądał niemal komplet publiczności. Tradycyjnie już na trybunach było biało-czerwono i bardzo głośno. Gdyby organizatorzy postarali się jeszcze o nieoficjalny hymn polskich siatkarzy "W stepie szerokim" albo o piosenki typu "Jaki tu spokój", to zawodnicy już w stu procentach poczuliby się jak w katowickim Spodku czy łódzkiej Atlas Arenie.

Walka o zwycięstwo w grupie trwa

Decydujący dla układu tabeli grupy A będzie mecz pomiędzy Włochami a Bułgarią, który rozegrany zostanie 6 sierpnia. Ignaczak liczy, że polski zespół awansuje do ćwierćfinału z pierwszego miejsca. Turniej jest długi, a teraz przed nami mecze z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Nie możemy pozwolić sobie na stratę nawet seta, by zachować szansę na wygranie grupy. Mam nadzieję, że wyjdziemy do ćwierćfinału z pierwszego miejsca i unikniemy losowania - podkreślił libero Asseco Resovii Rzeszów.

Zwycięzca grupy A trafi w 1/4 finały na czwartą drużynę grupy B. Prawdopodobnie będzie to reprezentacja Niemiec bądź Serbii. W czwartek w bezpośrednim pojedynku Niemcy wygrali 3:2, zdobywając pierwsze punkty w turnieju. Z kolei drużyny, które zajmą drugą i trzecią lokatę, będą losowane przed ćwierćfinałami. Ma to zapobiec ewentualnemu "wybieraniu" sobie rywala.

Przed Polakami dwa ostatnie spotkania grupowe z teoretycznie najsłabszymi przeciwnikami - z Wielką Brytanią (w sobotę) oraz Australią (poniedziałek). Brytyjczycy to nie jest rywal z najwyższej półki, ale na pewno nie możemy go zlekceważyć. Na igrzyskach nikt nie da nikomu zwycięstwa za darmo. Są w końcu gospodarzami igrzysk i zostawią serce na boisku - podsumował Ignaczak.