Kontrolerzy lotu ze Smoleńska prosili przełożonych o przekazanie Tu-154, by był gotowy do odlotu na zapasowe lotnisko. Oficer operacyjny mówił, że "główne centrum z tym sobie poradzi". Kontrolerzy nie widzieli możliwości lądowania w Smoleńsku. Wieża informowała załogę Tu-154, że "warunków do przyjęcia nie ma". Wynika to z zamieszczonych przez MAK-u zapisów rozmów.

Zobacz również:

Zapisy zaczynają się o godz. 6.39 czasu warszawskiego, kiedy kontroler lotu Paweł Plusnin zadzwonił do oficera operacyjnego mjr. Kurtińca, pytając, czy ma jakieś informacje nt. Polaków. Właśnie wczoraj dogrzebaliśmy się i (niezrozumiałe).... - padła odpowiedź. Wtedy Plusnin poprosił, by Kurtiniec zadzwonił do głównego centrum, gdzie powinni wiedzieć, czy polski samolot już wyleciał. Kurtiniec oddzwonił, mówiąc Plusninowi o 6.42, że Tu-154 jeszcze nie wyleciał.

6.51 lokalna stacja meteo podała Plusninowi, że widoczność w Smoleńsku to 4 km.

O 7.19 zastępca dowódcy jednostki z Tweru płk Nikołaj Krasnokutski z wieży zadzwonił do osoby o nazwisku Sypko (z rozmowy wynika, że to przełożony Krasnokutskiego ) z informacją, że wylądował polski Jak-40, a do lądowania podchodzi Ił-76 z "samochodami prezydenckimi"; o 8.30 zaś przewidywane jest lądowanie prezydenta RP. Podał też, że o 15.30 planowany jest jego odlot do Polski. Sypko spytał o mgłę, na co Krasnokutski odparł, że wcześniej nikt mgły nie przewidywał i rano było w porządku, a "teraz o 7 rano zaciągnęła się; widoczność ok. 1200 m". Z rozmowy wynika, że Sypko wyjeżdża następnego dnia i w związku z tym stawia Krasnokutskiemu zadania, na co ten żali się, że chciał mieć wolną niedzielę.

O 7.39 Krasnokutski zadzwonił do mjr. Kurtińca, mówiąc: Sam się tu szarpię; Smoleńsk przykryło. Wyraził się tak o mgle, której w prognozie nie było, a która przykryła wszystko w 20 minut. Dodał, że rosyjski Ił-76 zostaje odesłany do Tweru, a widoczność obecnie wynosi nawet 300 m. Powiedział, że tutka polska startuje, oni nas o zgodę nie pytali, lecą sami, trzeba im przekazać, że nas przykryło. Na te słowa Kurtiniec odpowiada: To ja teraz przekażę to do głównego centrum i wyjaśnię, o co chodzi. Dodał, że Tu-154 wyleciał z Warszawy o 7.27.

Wtedy Krasnokutski odparł, że trzeba szukać zapasowego lotniska, Wnukowo albo inne. Wnukowo, oczywiście - odpowiedział Kurtiniec. Kransokutski dodał, że próbę podejścia Tu-154 zrobi do swojego minimum, ale u nas nie ma teraz minimum (...); niczego nie ma. Niżej nie zejdzie - dodał Kurtiniec, zapowiadając, że przekaże sprawę głównemu centrum.

7.45 Plusnin zadzwonił do nieokreślonego kontrolera lotów, czy uzgodnił z Wnukowem, na co usłyszał potwierdzenie.

Z kolei o 7.51 Plusnin mówi Kurtińcowi, że dla głównego Polaka trzeba załatwiać precyzyjnie zapasowe lotnisko, dlatego, że na razie nie ma pogody i ja coś nie widzę poprawy. Z głównym centrum rozmawiałem; Wnukowo go przyjmie - odparł Kurtiniec.

7.53 Plusnin ponownie dzwoni do Kurtyńca, by przekazał głównemu centrum, by głównemu Polakowi przekazali po pierwsze, by był gotowy do odlotu na zapasowe lotnisko; dowiedzieć się, ile ma paliwa, dlatego że on po rosyjsku praktycznie niczego nie rozumie. Myślę, że główne centrum z tym sobie poradzi - odparł Kurtiniec.

8.05 stacja meteo, pytana przez Plusnina, podaje że widoczność wynosi 800 m, a pogoda sztormowa.

O 8.13 Plusnin rozmawia z osobą o nazwisku Kokariew, któremu mówi: Nie wiem, na pewno od razu przepędzą go na zapasowe, bez zniżania, nie ma sensu, nie widzę, by tutaj go podprowadzać. Słusznie, słusznie - odparł Kokariew, dopytując: Gdzie on teraz. Gdzieś na trasie - padła odpowiedź. Dodał, że jego już uprzedzili, że tutaj mgła i takie inne.

O 8.17 Plusnin mówi Kurtyńcowi, że potrzebuje informacji dokąd on odleciał, na Wnukowo czy gdzie indziej i gdzie on teraz. Albo na Wnukowo, albo do Tweru - odparł Kurtiniec, sugerując że raczej do Tweru. Potem prostuje, że będzie to jednak Wnukowo, bo w Twerze nie ma celników. Plusnin odpowiedział, że czasem odlatują na Mińsk i zażądał od Kurtyńca jednoznacznej informacji o lotnisku zapasowym, powołując się na osoby oczekujące na przylot Tu-154.

O godz. 8.23 Plusnin dzwoni na nieczynne lotnisko Smoleńsk "Jużnyj" miejską linią telefoniczną z pytaniem: Kto obecnie odpowiada za polski samolot. Moskwa kieruje - usłyszał w odpowiedzi. Im trzeba jakoś przekazać, że mamy mgłę; widoczność poniżej 400 m; po co go do nas prowadzić - mówi Plusnin. W odpowiedzi jest słowo niezrozumiałe, po czym - przekazywałem. Przekażcie jeszcze Moskwie, wy macie z nią łączność, a my nie, jeśli teraz wyjdzie, że on jeszcze rosyjskiego nie zna, to już będzie w ogóle... - powiedział Plusnin.

O godz. 8.24,50 Kierownik lotów do polskiego 101: Temperatura plus 2, ciśnienie 7-45, 7-4-5, warunków do przyjęcia nie ma.

O 8.27 kontroler lotów o nazwisku Murawiow powiedział Plusninowi, że lotniska zapasowe to Witebsk i Mińsk i zaraz im powiemy. Zróbcie to jak najszybciej - odpowiedział Plusnin.

O 8.30 Krasnokutski pyta Plusnina, o co zwraca się polski samolot. K....a, do nas podchodzi na razie - odpowiada Plusnin.

O 8.31 Murawiow potwierdza Plusninowi, że zapasowe lotniska to Witebsk i Mińsk i trwają uzgodnienia. Pospieszcie się, oni są już na kręgu - powiedział, dodając że inaczej będzie nad nami latał, cholera. Dobrze, dobrze, dobrze - odpowiada Murawiow.

O 8.36 Krasnokutski dzwoni na Smoleńsk "Jużnyj" z pytaniem o pogodę. (Słowo niezrozumiałe) mgła - słyszy. Krasnokutski dopytuje, czy oznacza to, że jest lepiej. Zaczęło się troszeczkę poprawiać; nieznacznie, ale jest lepiej. Zrozumiałem, dobrze, dziękuję - mówi Krasnokutski. Odpowiedzieli wam? - tym pytaniem telefonistki do Krasnokutskiego kończy się materiał MAK o rozmowach telefonicznych na wieży w dniu katastrofy - do której doszło o godz. 8.41.

Rozmowy wieży z załogą Tu-154 - zobacz całą polską prezentację