Pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego i innych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej nie został wpuszczony na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Kilka minut wcześniej prezes PiS apelował, by Bronisław Komorowski "uchylił drzwi Belwederu" i wpuścił mec. Rafała Rogalskiego na posiedzenie Rady. W Belwederze członkowie RBN zapoznali się z materiałami ws. katastrofy 10 kwietnia.

Wczoraj przywiózł je z Moskwy szef MSWiA Jerzy Miller. Chodzi o kopie zapisów czarnych skrzynek i stenogramy rozmów pilotów Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem.

Sam Jarosław Kaczyński odmówił udziału w posiedzeniu. To nie powinno być tak, żeby politycy mieli tutaj pierwszeństwo. Powtarzam: na pierwszym miejscu powinny być rodziny i ich pełnomocnicy. (...) Ja w tym przedsięwzięciu uczestniczyć nie będę. Jestem gotów nawet w kampanii wyborczej uczestniczyć w spotkaniach RBN, jeśli będą dotyczyły spraw, które odnoszą się do interesu setek tysięcy czy też milionów Polaków - mówił.

Jarosław Kaczyński podkreślił też, że cieszy się, iż te materiały dotarły do kraju, ale oczekuje, by w Polsce znalazły się wszystkie materiały w oryginałach, w tym czarne skrzynki. Dodał, że podtrzymuje zdanie, iż śledztwo w sprawie katastrofy powinno być prowadzone przez stronę polską. To nie może być kopia śledztwa rosyjskiego - podkreślił.

Ujawnienie stenogramów godzi w dobro śledztwa

Publiczne ujawnienie całych stenogramów może godzić w dobro śledztwa - twierdzi pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy 10 kwietnia Rafał Rogalski. Według niego może to zakłócić sprawdzanie pewnych wersji hipotez stawianych przez prokuratorów, którzy nie mają dostępów do materiałów z czarnych skrzynek. Może to spowodować, że część świadków będzie zeznawać znając stenogramy i dostosowywać do nich swoje zeznania.

Zdaniem Rogalskiego w pierwszej kolejności materiały powinni dostać śledczy, potem rodziny ofiar. Mecenas stawia też pytanie, czy to politycy - członkowie Rady Bezpieczeństwa Narodowego powinni decydować o ujawnieniu tak ważnych materiałów.