"Niedokładnie i bez należytej staranności" - tak o badaniach ofiar katastrofy smoleńskiej, które przeprowadzili Rosjanie mówi profesor Michael Baden. Amerykańskiego specjalistę zatrudniła Beata Gosiewska. Chciała, aby ekspert uczestniczył w ekshumacji jej męża. Prokuratura jednak nie wyraziła na to zgody. "Nawet rządy Zimbabwe i Izraela, kiedy Palestyńczycy ginęli na Zachodnim Brzegu czy w Strefie Gazy, nie odmówiły mi udziału w ekshumacjach ofiar katastrof, jakie przeprowadzałem na prośbę rodzin" - powiedział reporterce RMF FM Barbarze Zielińskiej profesor Michael Baden.

Zdaniem profesora Badena, po dwóch latach od katastrofy nie można już zbadać wszystkich okoliczności śmierci osób obecnych na pokładzie rządowego tupolewa. Nie poznamy już dokładnego czasu zgonu ofiar. Nie można też ustalić, czy ofiara zmarła przed tym, jak samolot runął na ziemię, czy w czasie uderzenia. Owszem, to byłoby możliwe, ale dwa lata temu. Teraz nie jest to już możliwe - mówił Michael Baden.

Profesor twierdzi, że gdyby wszystkie ciała ofiar tuż po katastrofie prześwietlić promieniami rentgena, lekarze medycyny sądowej wiedzieliby o obrażeniach znacznie więcej, niż dotychczas. Według Badena, rosyjskie badania zostały przeprowadzenie pośpiesznie, niedokładnie i bez należytej staranności.

Ciała, ich fragmenty, a także rzeczy osobiste ofiar, zostały bardzo szybko usunięte z miejsca katastrofy. Nie zatrudniono osób, które mają odpowiednie doświadczenie. Nie było - i w dalszym ciągu nie ma przy badaniach i ekshumacjach - patologów sądowych - wyliczał Baden.

Jego zdaniem, patolog sądowy bada ofiarę całościowo, a nie tylko wybrane fragmenty ciała . W Stanach Zjednoczonych, Niemczech i Wielkiej Brytanii jest wielu specjalistów, których można było poprosić o pomoc w sprawie smoleńskiej, a tego nie zrobiono - zarzuca profesor Baden.

Zdaniem Badena, aby jednoznacznie wyjaśnić przyczyny katastrofy, trzeba przeprowadzić ekshumacje wszystkich ofiar, a nie tylko wybranych.

Rodzina Gosiewskiego domaga się własnej prywatnej sekcji

W poniedziałek na powązkowskim Cmentarzu Wojskowym odbyła się ekshumacja Przemysława Gosiewskiego. Na miejscu byli prokurator i inspektor sanitarny. Ciało zostanie poddane specjalistycznym badaniom. Przeprowadzą je eksperci z Krakowa i Wrocławia. Mają one pomóc w wyjaśnieniu wątpliwości w rosyjskiej dokumentacji sądowo-medycznej. Tymczasem rodzina posła PiS chce prywatnej sekcji zwłok. Miałby ją wykonać Michael Baden. Ekspert ze Stanów Zjednoczonych został zatrudniony przez żonę Przemysława Gosiewskiego. Szanse na to są jednak niewielkie.

Będzie prywatna sekcja zwłok?

Dysponentem ciała Przemysława Gosiewskiego jest prokuratura i dlatego od niej zależy, czy będzie możliwość ponownego zbadania ciała posła. Co więcej, aby przeprowadzić ponowną sekcję, trzeba to przeprowadzić w tej samej sali, w której ciało będą badać biegli zatrudnieni przez śledczych, a na to z kolei musi się zgodzić minister zdrowia, który nadzoruje instytuty medycyny sądowej. Resort twierdzi jednak, że "nie ma kompetencji" i dlatego nie nakaże wrocławskiej Akademii Medycznej udostępnienia pomieszczeń sekcyjnych. Minister zdrowia poinformował rodzinę Przemysława Gosiewskiego, że Instytut Medycyny Sądowej jest jednostką samodzielną. Decyzja o wynajęciu sali nie leży więc w mocy ministra, a dyrektora wrocławskiego instytutu lub też rektora Akademii Medycznej w tym mieście.

Jak powiedział pełnomocnik rodziny Gosiewskich Rafał Rogalski - rodzinie zależy na dwóch sprawach: po pierwsze na sprawdzeniu, czy w trumnie do Polski przyleciało ciało Gosiewskiego, a jeśli się to potwierdzi, to ustaleniu, jakie prawdziwe obrażenia odniósł poseł w trakcie katastrofy.

Do tej pory ekshumowano trzy ofiary katastrofy

We wtorek na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie przeprowadzono ekshumację Janusza Kurtyki. Powtórne badania zwłok zarządziła Prokuratura Wojskowa mimo sprzeciwu Zuzanny Kurtyki - żony zmarłego. Ekshumacja i sekcja zwłok mają dać odpowiedź na pytanie, czy Rosjanie badali ciało Janusza Kurtyki po katastrofie, czy też sfałszowali dokumentację medyczno-sądową.

Z powodu wątpliwości dotyczących stwierdzeń zawartych w otrzymanej z Rosji dokumentacji sądowo-lekarskiej w sierpniu zeszłego roku prokuratura ekshumowała Zbigniewa Wassermanna. Jedna z konkluzji ekspertyzy dokonanej przez polskich biegłych, którą ujawniła w grudniu prokuratura, wskazywała, że w rosyjskiej opinii z sekcji zwłok Wassermanna były błędy. Błędy te nie podają jednak w wątpliwość głównych wniosków rosyjskiej opinii - ocenili wtedy polscy biegli.