Wysiłki mające na celu zapewnienie bezpiecznego wyjazdu obcokrajowcom ze Strefy Gazy zostały udaremnione przez Hamas - twierdzi amerykański urzędnik w rozmowie z CNN. Z kolei agencja AP informuje, że premier Izraela Benjamin Netanjahu w piątek sprzeciwił się rosnącej presji USA na "przerwę humanitarną" w celu ochrony ludności cywilnej i umożliwienia większej pomocy dla Strefy Gazy

Według amerykańskiego urzędnika Hamas, który kontroluje Strefę Gazy, nie pozwala nikomu opuścić tego obszaru. Negocjacje w tej sprawie prowadzone są pod przewodnictwem ambasadora Davida Satterfielda, specjalnego wysłannika USA ds. kwestii humanitarnych na Bliskim Wschodzie.

W miarę pogłębiania się kryzysu humanitarnego w Gazie Hamas przekazał, że cudzoziemcy będą mogli opuścić Strefę Gazy "pod warunkiem uzyskania pozwolenia na wyjazd pewnej liczby rannych Palestyńczyków, co oczywiście nie budzi zastrzeżeń" - powiedział urzędnik.

Okazało się jednak, że około jedna trzecia wymienionych na liście rannych Palestyńczyków to członkowie Hamasu. To było po prostu nie do przyjęcia dla Egiptu, dla nas, dla Izraela - powiedział urzędnik.

Po kolejnej rundzie negocjacji osiągnięto porozumienie gwarantujące, że "ranni palestyńscy cywile wyjeżdżający z obcokrajowcami nie byli bojownikami Hamasu, ale naprawdę cywilami, ofiarami w tej okropnej, przerażającej tragedii".

We wtorek osiągnięto wreszcie przełom i umożliwiono posiadaczom zagranicznych paszportów oraz grupie poważnie rannych cywilów wyjazd przez przejście graniczne w Rafah. Pierwsza grupa wyruszyła w środę.

Musieliśmy bardzo ostrożnie współpracować z Egipcjanami i ONZ, aby uruchomić mechanizmy - powiedział urzędnik. Dodał, że ostateczne szczegóły zostały dopracowane w rozmowach między prezydentem Joe Bidenem a prezydentem Egiptu Abdelem Fattahem El-Sisim i w weekend z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu.

Urzędnik powiedział CNN, że "trwa równie intensywny proces" mający na celu zapewnienie bezpiecznego uwolnienia co najmniej 247 zakładników przetrzymywanych przez Hamas w Gazie.

Udane uwolnienie dwóch zakładników w zeszłym miesiącu, powiedział urzędnik, "było czymś w rodzaju pilotażu, mającym na celu sprawdzenie, czy jest to możliwe". Negocjowanie uwolnienia tak dużej liczby zakładników, dodał urzędnik, wymagałoby "dość znacznej przerwy w działaniach wojennych".

W szpitalach w Strefie Gazy zaczyna brakować lekarstw

Z kolei agencja AP informuje, że premier Izraela Benjamin Netanjahu w piątek sprzeciwił się rosnącej presji USA na "przerwę humanitarną" w celu ochrony ludności cywilnej i umożliwienia większej pomocy dla Strefy Gazy. Stwierdził, że nie będzie tymczasowego zawieszenie broni do czasu uwolnienia co najmniej 247 zakładników przetrzymywanych przez Hamas.

Sekretarz stanu USA Antony Blinken odbył swoją trzecią podróż do Izraela od początku wojny. Ponownie potwierdził amerykańskie wsparcie dla izraelskiej kampanii mającej na celu zniszczenie Hamasu po jego brutalnym ataku 7 października w południowym Izraelu. Powtórzył także wezwania prezydenta Joe Bidena do krótkiego wstrzymania walk w celu zaradzenia pogłębiającemu się kryzysowi humanitarnemu.

Z powodu izraelskich ataków na Strefę Gazy tamtejsze szpitale są przepełnione. Twierdzą, że są bliskie upadku. Kończą im się lekarstwa i paliwo. ONZ podała w piątek, że około 1,5 miliona mieszkańców Gazy, czyli 70 proc. populacji, opuściło swoje domy.

Palestyńczycy coraz bardziej desperacko potrzebują najbardziej podstawowych dostaw - alarmuje ONZ.

Przeciętny mieszkaniec Gazy żyje obecnie dzięki dwóm kawałkom chleba dziennie, w większości zrobionym z mąki zgromadzonej przez ONZ, powiedział Thomas White, dyrektor Agencji ONZ ds. uchodźców palestyńskich w Gazie. Rośnie także zapotrzebowanie na wodę pitną.

Stanowczy sprzeciw Netanjahu

W rozmowach z Netanjahu Blinken stwierdził, że konieczne jest tymczasowe wstrzymanie działań wojennych, aby zwiększyć dostawy pomocy i pomóc w uwolnieniu zakładników, których Hamas wziął podczas brutalnego najazdu prawie miesiąc temu.

Netanjahu powiedział jednak Blinkenowi, że Izrael "pójdzie pełną parą", jeśli zakładnicy nie zostaną uwolnieni.

Urzędnicy amerykańscy twierdzą, że nie domagają się zawieszenia broni, ale krótkich przerw w określonych obszarach, aby umożliwić dostawy pomocy lub inną działalność humanitarną, po czym izraelskie operacje zostaną wznowione. Netanjahu nie odniósł się publicznie do tej idei, zamiast tego wielokrotnie wykluczał zawieszenie broni. 

Wojna wchodzi w nową fazę

Według CNN urzędnicy amerykańscy przewidują w nadchodzących dniach nową fazę wojny Izraela z Hamasem. Izrael zmniejszy skalę swojej kampanii powietrznej i skupi się bardziej na taktycznej operacji naziemnej.

Amerykańska administracja przewiduje przejście do "bardziej taktycznego skupienia się na kampanii naziemnej". Jej celem jest oczyszczenie rozległej sieci kompleksów podziemnych tuneli, w których działa Hamas - powiedział urzędnik Białego Domu.

Zapytany, kiedy administracja Bidena mogłaby poczuć się zmuszona wezwać do zawieszenia broni - czego jak dotąd odmówiła - urzędnik odpowiedział, że biorąc pod uwagę skalę i charakter ataków Hamasu na Izrael 7 października, zawieszenie broni nie byłoby właściwe.

Kto jest wśród porwanych przez Hamas?

Podczas przeprowadzonego na początku października ataku Hamasu do niewoli wzięto 247 osób. Cztery zostały dotąd wypuszczone, a jedna uratowana. Wśród przetrzymywanych w Strefie Gazy ludzi znajduje się m.in. co najmniej 33 dzieci, młode żołnierki zaatakowane krótko po rozpoczęciu obowiązkowej służby wojskowej, rodziny oraz emerytowana nauczycielka języka arabskiego.

Zakładników przetrzymywanych w kryjówkach rozsianych na obszarze bombardowanej Strefy Gazy porwano w czasie ataku z 7 października - najbardziej krwawego w historii Izraela. Terroryści z palestyńskiej organizacja Hamas wtargnęli na terytorium kraju i zaatakowali przygraniczne bazy wojskowe, miasta, kibuce oraz festiwal muzyczny na świeżym powietrzy. Zabili ponad 1400 osób.

Wśród zakładników są ludzie z ponad 40 krajów i co najmniej jeden palestyński mieszkaniec Izraela: kierowca autobusu, który spędził noc w pobliżu imprezy Nova Music Festival, na którą woził jej uczestników.

Podczas ataku bojownicy Hamasu porwali do Strefy Gazy 18-letnią Liri Elbag oraz 19-letnią Karinę Ariev - młode żołnierki, które krótko przed porwaniem rozpoczęły służbę w izraelskiej armii. Zostały uprowadzone z graniczących z palestyńską enklawą baz. Ich rodziny przyznały, że rozpoznały córki na nagraniach rozprowadzanych przez Hamas, gdy upchnięto je w bagażnikach samochodów wraz z innymi porwanymi.

W rękach terrorystów znajduje się również pięcioosobowa rodzina z kibucu Nir Oz. Porwali mojego tatę, siostrę, brata, babcię oraz kuzynkę - powiedziała izraelskim mediom Gaya Kalderon. Jej brat został rozpoznany na jednym z nagrań Hamasu. W ich niewoli obchodził swoje 12. urodziny.

26-letnia Noa Argamani i 30-letni Avinatan Or bawili się razem na festiwalu, gdy w jego tańczących uczestników strzelać zaczęli nadlatujący na paralotniach terroryści. Parę rozdzielono siłą - co widać na zamieszczonych w mediach społecznościowych nagraniach - i zabrano do różnych kryjówek w kontrolowanej od 2007 roku przez Hamas Strefy Gazy.

W niewoli organizacji znajduje się również 75-letnia Ada Sagi, emerytowana nauczycielka języka arabskiego. Jej syn przyznał w rozmowie z mediami, że w czasie ataku ukryła się w schronie, skąd najpewniej została porwana. To stamtąd rozmawiała z rodziną po raz ostatni. Jej córka poinformowała, że o losie mamy wie tylko tyle, że "nie ma jej na liście zabitych, ani rannych".

Wśród porwanych jest też Alex Dancyg, historyk i rzecznik stosunków polsko-izraelskich. Urodzony w Polsce w 1948 roku  Dancyg jest wieloletnim współpracownikiem Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem. Kształci izraelskich przewodników pilotujących grupy młodzieży po Polsce. Jest też współtwórcą raportu na temat obrazu Polski w podręcznikach dla uczniów izraelskich szkół średnich. W 2007 roku został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi.

Hamas uwolnił dotąd czterech zakładników: amerykańsko-izraelskie matkę oraz córkę, a także dwie starsze Izraelki. Jedna z nich, 85-letnia Yocheved Lifshitz, przyznała, że "przeszła przez piekło".

Rodziny porwanych zaapelowały do władz Izraela o podjęcie kroków mających pomóc sprowadzić do domów ich najbliższych. Podkreśliły, że zrzucane na Strefę Gazy bomby spadają również na przetrzymywanych tam zakładników. Sondaż gazety Maariv wskazał, że na początku października 65 proc. Izraelczyków popierało "szeroko zakrojoną operację lądową"; pod koniec miesiąca wykazano natomiast, że 49 proc. obywateli opowiada się za "czekaniem", co przypisano zmianie priorytetów w kierunku prób uwolnienia zakładników.