10 lutego 2002 roku Adam Małysz zaczął pisać nową historię polskich sukcesów na zimowych igrzyskach. W Salt Lake City sięgnął po brąz na skoczni normalnej. Trzy dni później dorzucił srebro na dużym obiekcie. 20 lat po tamtych wydarzeniach Polacy walczą o medale olimpijskie w Pekinie. Dawid Kubacki już cieszy się z brązowego krążka.

Małysz jechał na igrzyska do Salt Lake City jako jeden z głównych faworytów. Mistrz i wicemistrz świata, zdobywca Pucharu Świata i triumfator Turnieju Czterech Skoczni w końcu miał przywieźć Polakom medal z zimowych igrzysk olimpijskich. Przywiózł dwa: srebrny i brązowy. 

Na medal zimowych igrzysk Polska czekała 30 lat. Poprzedni zdobył Wojciech Fortuna, który w 1972 roku w Sapporo sięgnął po złoto w konkursie skoków.

10 lutego 2002: Małysz z pierwszym medalem olimpijskim

Najpierw przyszła rywalizacja na mniejszej ze skoczni. Małysz zaczął od najdłuższego skoku w kwalifikacjach, choć niższe noty zepchnęły go na trzecią pozycję. Mocny był Niemiec Sven Hannawald i wracający po upadku na skoczni, 20-letni wówczas Simon Ammann, choć przed igrzyskami nikt nie stawiał na młodego Szwajcara.

Jak się później okazało, to właśnie Ammann pogodził wielkich faworytów, zgarniając im sprzed nosa oba złote medale w konkursach indywidualnych. 

W konkursie na skoczni normalnej wielki wpływ na końcowe wyniki miało poważne zachwianie Małysza przy lądowaniu w pierwszej serii. Polak trafił na dziurę w zeskoku i z trudem ustał skok. Stracił na notach co najmniej sześć punktów i właśnie o sześć punktów przegrał z Ammanem rywalizację o złoty medal. Obaj oddali skoki na 88 m oraz 88,5 m. Małysza wyprzedził jeszcze Hannawald i nasz skoczek musiał się zadowolić brązowym medalem.

Nadszedł czas na polskie medale

Nie było złota, ale było znakomicie. Polska w końcu miała medal zimowych igrzysk olimpijskich. Po 30 latach posuchy. Jak się okazało, był to początek nowej ery. 

Do czasów Małysza reprezentanci Polski zdobyli łącznie cztery(!) medale zimowych igrzysk. Dziś Biało-Czerwoni mają już 23 medale olimpijskie w konkurencjach zimowych. 

Małysz sięgnął w Salt Lake City jeszcze po srebro na dużej skoczni. Osiem lat później w Vancouver wywalczył dwa srebrne krążki. Znów oba złota zabrał do domu Ammann.

W ślad za Małyszem niedługo później ruszyła Justyna Kowalczyk, która z igrzysk olimpijskich przywiozła aż pięć medali, w tym dwa złote. W biathlonie podium wywalczył Tomasz Sikora, pojawiły się medale w łyżwiarstwie szybkim, ze złotym Zbigniewem Bródką na czele. 

Stoch i spółka na olimpijskim podium

Po Małyszu nie było też pustki w skokach, wręcz przeciwnie. Olimpijskie sukcesy Orła z Wisły przebił Kamil Stoch, który trzykrotnie stanął na najwyższym stopniu podium w konkursach indywidualnych.  

Na igrzyskach w Soczi Stoch sięgnął po dwa złote medale. W Pjongczangu obronił złoto na dużym obiekcie, a w drużynie z Dawidem Kubackim, Maciejem Kotem i Stefanem Hulą sięgnął po brązowy medal.

Kubacki z medalem w Pekinie

Igrzyska w Pekinie rozpoczęły się udanie dla polskich skoczków, szczególnie dla Dawida Kubackiego. 20 lat po pierwszym medalu Małysza w Salt Lake City Kubacki poszedł w jego ślady i też zaczął od brązu. Polaków czekają jeszcze konkursy indywidualny i drużynowy na dużej skoczni. Będą kolejne medale? 

Jak popatrzymy na to, że czterech naszych zawodników w końcu było w pierwszej trzydziestce, to na pewno to jest dobry prognostyk. Widzimy, że wracamy do walki o medale. Dlatego też trzeba być optymistą, ale też mocno stąpać po ziemi i wiedzieć, na co w tym momencie chłopaków stać mówił Małysz w rozmowie z RMF24.

To są bardzo doświadczeni zawodnicy, tym doświadczeniem mocno wygrywają na igrzyskach. To nie są ich pierwsze starty na igrzyskach, więc mają powody do tego, żeby czuć się w miarę bezpiecznymi, jeśli skoki są dobre - dodał legendarny skoczek, a dziś dyrektor reprezentacji.