Miała dużo pracy i nie szukała dodatkowych zajęć - tak minister do spraw walki z korupcją tłumaczy, dlaczego nic nie wiedziała o aferze hazardowej. Przed sejmową komisją śledczą zeznawała dziś Julia Pitera.

Minister do spraw walki z korupcją nie wykryła afery, bo - jak twierdzi - nie może monitorować wszystkich prac nad ustawami. Nie ukrywam, że nie szukam dodatkowych zajęć bez szczególnych powodów - mówiła z rozbrajającym uśmiechem.

Julia Pitera zeznała, że gdy tylko dowiedziała się o akcji CBA z mediów, niezwłocznie rozpoczęła śledztwo. Jego wyniki mają być znane za 2 tygodnie, czyli pięć miesięcy po wykryciu afery.

Pitera zeznała także, że w sprawie kontroli zakładów bukmacherskich w internecie zwracała się do resortu finansów i komendanta głównego policji.

Julia Pitera stawiła się przed komisją śledczą na wniosek Beaty Kempy (PiS). Posłanka, uzasadniając wniosek, mówiła, że 21 października 2008 r. przewodniczący rady programowo-konsultacyjnej magazynu branży hazardowej "Interplay" Eugeniusz Wiech skierował do Pitery pismo, w którym informował ją o licznych nieprawidłowościach związanych z pracami nad zmianami w ustawie hazardowej. Wiech zwrócił się do Pitery o ocenę prac nad tym projektem. Kempa dodała, że to pismo było tematem korespondencji między Piterą a wiceministrem finansów Jackiem Kapicą (odpowiadającym z projekt).

Z kolei przewodniczący komisji Mirosław Sekuła (PO) uważa, że dokumenty komisji nie wskazują na związek Pitery z pracami nad ustawą hazardową, który by uzasadniał jej wezwanie przed komisję. Powiedział PAP, że nie spodziewa się rewelacji.