Dariusz Matecki przyznał, że nad ranem wszedł na dach hotelu sejmowego. Dziennikarzom tłumaczył między innymi, że chciał zrobić zdjęcie. Reporterowi RMF FM poseł pokazał fotografię, która miała potwierdzać jego wersję. Sprawą nocnego incydentu zajął się marszałek Sejmu Szymon Hołowania. Jak poinformował, czeka na raport Straży Marszałkowskiej.

Dariusz Matecki postanowił uchwycić na fotografii piękno Warszawy o poranku. Nie skorzystał jednak z tarasu widokowego Pałacu Kultury i Nauki. Wspiął się na dach hotelu sejmowego. Poseł Suwerennej Polski bardzo zdziwił się faktem, że zaczęli wydzwaniać do niego dziennikarze, po czym na sejmowym korytarzu przyznał z dumą i szelmowskim uśmiechem: jestem wyjątkowy.

"Dziennikarze do mnie wydzwaniają. Tak, byłem na dachu hotelu sejmowego zrobić sobie zdjęcie. Zdjęcie zrobiłem, wróciłem do pokoju. Pozdrawiam serdecznie" - napisał Matecki na platformie X.

Wcześniej informowano o incydencie. Mówiono, że na dachu Sejmu zauważono tajemniczą postać. Sam poseł postanowił rozwikłać zagadkę. Na platformie X zaprzeczył, jakoby powędrował aż na dach sejmowy a przyznał się jedynie do spaceru na górze hotelu dla parlamentarzystów. 

Później zamieścił jeszcze zdjęcie tegoż dachu hotelowego z podpisem. Ironicznie - bo poseł Matecki zabłysnął jako prawdziwy szermierz słowa - polityk rzucił w kierunku wszystkich, którzy oskarżyli go o bieganie nad wysoką izbą - To jest "dach Sejmu", napisał.

O ile zdjęcie dachu hotelowego jest mało interesujące, o tyle wypowiedzi Mateckiego, zapytanego o incydent - już tak. Ścigany po sejmowych korytarzach poseł wołał w kierunku dziennikarzy tak:

"Z góry lepiej widać stan łamania praworządności w Polsce". Na pytanie, czy był trzeźwy podejmując próbę wspinaczki, odpowiadał - "oczywiście". Na pytanie, czy może to potwierdzić ktokolwiek, choćby Straż Marszałkowska - odpowiedział, że żadnych strażników nie widział, co akurat jest prawdopodobne, bo mało który odpowiedzialny człowiek wspina się o poranku na dach. Zrobiłem sobie zdjęcie i wróciłem do pokoju - tłumaczył zdumionym dziennikarzom Matecki.

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia powiedział wcześniej w piątek, że w nocy doszło do incydentu - ktoś przebywał na dachu budynku sejmowego, gdzie "nie powinien się znajdować, bo raczej o godz. 3 lub 4 nikt na dachu się znajdować nie powinien".

Szymon Hołownia kłamie - zripostował Matecki bez mrugnięcia powieką. I dodał - Byłem o 6, 5 rano, zrobić sobie zdjęcie, żeby widok był ładny.

Dziennikarz RMF FM Jakub Rybski poprosił posła o pokazanie zdjęcia, które Matecki miał wykonać na dachu. Było to klasyczne selfie - był pan Matecki, był wschód słońca i była panorama budzącej się ze snu Warszawy - obrazowo opisał fotografię nasz reporter.

Przez cały czas, gdy poseł Suwerennej Polski odpowiadał na pytania uśmiechał się, jakby właśnie stał się autorem najlepszego dowcipu w historii Sejmu. Wreszcie jedna z dziennikarek, w akcie desperacji zapytała: Widział pan kiedyś jakiegokolwiek posła, który wchodzi na dach sejmowy?

Dariusz Matecki odparł bez zastanowienia: Jestem wyjątkowy.

Taka jest wersja posła Mateckiego w sprawie incydentu. Marszałek poinformował, że czeka na raport Straży Marszałkowskiej. 

Prezes PiS Jarosław Kaczyński przekazał natomiast, że klub PiS jest na etapie wyjaśniania incydentu z udziałem posła Suwerennej Polski. Na pewno dostanie co najmniej pouczenie - powiedział dziennikarzom. 

Kaczyński stwierdził też, że od 35 lat jest parlamentarzystą i już "nie takie rzeczy widział". 

Dodał, że klub PiS stara się wyjaśnić, "czy to był taki niezbyt stosowny żart, czy jakaś chęć obejrzenia wschodu słońca". 


Opracowanie: