"Ani Donald Tusk nie jest krokodylem, ani ja sałatką z tuńczyka. Mamy robotę do zrobienia. Mamy zespół" - tak lider Polski 2050 Szymon Hołownia odpowiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" na pytanie, czy nie obawia się, że jego ugrupowanie będzie kolejną polityczną przystawką Platformy Obywatelskiej. "Nasza czwórka, liderów większości demokratycznej, to nie jest grono gruchających do siebie z miłością i czułością gołąbków. Na naszych spotkaniach bywa gorąco" - zapewnił.

Pytany, "jak chce odnowić oblicze Sejmu", Szymon Hołownia powiedział: "rozmową, cierpliwością i uprzejmością". Nie mówię, że obca jest mi czasem złośliwość czy gry retoryczne - one są też wpisane w parlamentaryzm - ale bardzo bym chciał obniżyć choć trochę poziom sejmowych emocji i zobaczyć, czy to coś zmieni - wyjaśnił w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Z pewnością - bardziej nie eskalować. Eskalacja byłaby bardzo niebezpieczna. Pogłębiające się podziały, słabość wewnętrzna przyciągają zewnętrzną agresję - powiedział. Pokazał to przykład Izraela i Strefy Gazy, jest wiele innych przykładów z historii świata - ocenił.

Pytany, jakie zmiany chce wprowadzić przez najbliższe dwa lata piastowania urzędu i "jak zostanie zmieniony regulamin, marszałek Sejmu powiedział: "zacząłem od zmiany sposobu prowadzenia obrad". Potrzeba innego stylu niż ten, który był na tej sali w ciągu ostatnich ośmiu lat. Wraz z wicemarszałkami będziemy próbowali oczywiście, o ile posłowie pozwolą, raczej tonować niż zaostrzać debatę - wyjaśnił.

Po trzech tygodniach z obradami co tydzień mam oczywiście pierwsze praktyczne wnioski, ale muszę dobrze przemyśleć, czy stawiając je, nie okażę się nadmiernym idealistą - mówił Hołownia. Na początku każdego dnia obrad posłowie zgłaszają masowo tzw. wnioski formalne, które oczywiście nie są żadnymi wnioskami formalnymi", lecz oświadczeniami w imieniu klubów w tematach bieżących i okazją do ostrej minidebaty - wyjaśnił.

Zastanawiałem się, czy nie lepiej dać po prostu klubom i kołu codziennie więcej czasu na regularne oświadczenia w sprawach bieżących, tak żeby każdy mógł powiedzieć, co klubowi leży na wątrobie, i nie stawać na rzęsach, udając, że składa formalny wniosek - tłumaczył marszałek Sejmu w rozmowie z “Rzeczpospolitą".