Naukowcy z Teksasu mają nowy pomysł na terapię cukrzycy. Ich badania sugerują, że można poprawić stan pacjentów, modyfikując działanie jednego z hormonów trzustki. Nie chodzi tu jednak o insulinę, a glukogen. Badacze z University of Texas Southwestern Medical Center piszą na łamach czasopisma "Diabetes", że ich metoda może w przyszłości sprawić, że chorzy na cukrzycę typu 1. nie będą potrzebowali zastrzyków insuliny.

Glukagon w zdrowym organizmie nie dopuszcza do nadmiernego spadku poziomu glukozy we krwi. Jego zadaniem jest rozkład glikogenu wątrobowego i podnoszenie poziomu cukru. Badania na myszach pokazały teraz, że zablokowanie działania glukagenu sprawia, że insulina przestaje być potrzebna i jej brak nie powoduje stanu chorobowego.

Naukowcy z Teksasu badali myszy genetycznie pozbawione receptorów glukagenu. Poddali je testom, które miały diagnozować zdolność organizmu do prawidłowej gospodarki glukozą.

Zarówno u myszy, których trzustka normalnie produkowała insulinę, jak i u tych, które miały zniszczone komórki beta i w związku z tym nie wytwarzały tego hormonu, wyniki badań były całkowicie zgodne z normą. U tych zwierząt nie stwierdzono objawów cukrzycy.

Są nadzieje, że w ten właśnie sposób uda się leczyć pacjentów cierpiących na cukrzycę typu 1, w której konieczne są do tej pory zastrzyki z insuliny. Być może te badania w ogóle zmienią utrwalone od blisko 90 lat przekonanie, że insulina jest nam do życia niezbędna. Owszem, konieczna jest na etapie rozwoju, ale w dorosłym wieku służy głównie do kontroli działania glukagenu.

Jeśli nauczymy się kontrolować ten hormon innym sposobem, o insulinie, przynajmniej w odniesieniu do gospodarki glukozą, będziemy mogli zapomnieć.