Skłonności do chorób wątroby, połączone z nałogiem alkoholowym i zakażeniem żółtaczką typu B prawdopodobnie miały kluczowe znaczenie dla przedwczesnej śmierci Ludwiga van Beethovena - informuje w najnowszym numerze czasopismo "Current Biology". Międzynarodowa grupa naukowców, która przeprowadziła analizę genomu wybitnego kompozytora z próbek pobranych z zachowanych pukli jego włosów, nie zdołała jednak ustalić przyczyn jego głuchoty. Badania wykazały natomiast, że w ojcowskiej linii Beethovena przydarzył się przypadek dziecka z nieprawego łoża.

Genom Ludwiga van Beethovena opisano w wyniku międzynarodowych badań genetycznych materiału pochodzącego z pięciu pukli jego włosów. Przy okazji ustalono też, że jeden słynny, przypisywany mu kosmyk włosów, nie pochodził od niego. W pracach uczestniczyli badacze z University of Cambridge, Beethoven Center San Jose, American Beethoven Society, KU Leuven, FamilyTreeDNA, University Hospital Bonn, University of Bonn, Beethoven-Haus i Max Planck Institute for Evolutionary Anthropology w Lipsku. 

W 1802 roku poważnie niedomagający już kompozytor poprosił swego lekarza, J.A. Schmidta, by opisał dla potomności detale jego choroby, w tym objawy postępującej głuchoty. 

Autorzy najnowszej pracy traktują swoje badania jako spełnienie woli kompozytora, by informacje o jego stanie zdrowia ujrzały światło dzienne. Zarówno przyczyny dolegliwości Beethovena, jak i konkretna przyczyna jego śmierci były przedmiotem debat przez niemal 200 lat. Dane genetyczne rzucają na ten temat nowe światło, choć kluczowych wątpliwości nie wyjaśniają. 

Chodziło między innymi o wyjaśnienie, dlaczego kompozytor praktycznie od połowy lat 20-tych swojego życia zaczął tracić słuch, co sprawiło, że od 1818 roku był już praktycznie całkowicie głuchy. 

Naukowcy chcieli też wyjaśnić, skąd brały się jego poważne kłopoty żołądkowo-jelitowe i schorzenia wątroby. W lecie 1821 roku Beethoven przeszedł dwa ataki żółtaczki, późniejsze objawy marskości wątroby uznawano za prawdopodobne wskazanie przyczyn śmierci w wieku zaledwie 56 lat. 

Ostatecznie badania genetyczne nie pozwoliły na ustalenie definitywnych przyczyn utraty słuchu, ani problemów z układem pokarmowym. 

Wskazano jednak na kilka genetycznych uwarunkowań, które mogły zwiększać ryzyko chorób wątroby. Znaleziono też dowody na infekcję wirusem żółtaczki typu B w ostatnich miesiącach przed ostateczną chorobą. 

Jeśli wierzyć samym notatkom kompozytora, w ostatniej dekadzie życia pił alkohol dość regularnie. W połączeniu z genetycznymi czynnikami i żółtaczką to też mogło przyczynić się do marskości wątroby, podsumowuje pierwszy autor pracy, Tristan Begg z University of Cambridge. 

Autorzy podkreślają jednak, że zarówno wpływu alkoholu, jak i samej infekcji wirusem zapalenia wątroby, nie sposób w pełni precyzyjnie ocenić. Co do utraty słuchu, jednej genetycznej przyczyny nie znaleziono. 

Jak podkreśla jednak dr Axel Schmidt z University Hospital of Bonn, nie można jednak wykluczyć, że swoje znaczenie miało kilka czynników genetycznych, które w miarę dalszego rozwoju wiedzy będziemy w stanie zidentyfikować w przyszłości. 

Badania, których wyniki opisano w "Current Biology", potwierdziły, że DNA z pięciu kosmyków włosów, datowanych na okres siedmiu ostatnich lat życia kompozytora, pochodzi od jednej osoby. Porównanie tych danych z udokumentowanymi informacjami na temat pochodzenia tych próbek oraz danymi genetycznymi jego współczesnych pozwalają stwierdzić, że "niemal z całą pewnością" są autentyczne. Jedna z tych próbek należy do Ira F. Brilliant Center for Beethoven Studies w San Jose w Kalifornii, kolejne są w kolekcji Kevina Browna z American Beethoven Society, następne są własnością Beethoven-Haus w Bonn. 

Jedną z próbek (obecnie w kolekcji Browna) Beethoven sam ofiarował w kwietniu 1826 roku pianiście Antonowi Halmowi, mówiąc "Das sind meine Haare!" (To moje włosy). Cały genom zbadano w oparciu o inny z należących do Browna kosmyków, zwany "Stumpff Lock", który okazał się najlepiej zachowany. Najsilniejsze podobieństwo genetyczne zaobserwowano między tą próbką a materiałem pobranym od znanych potomków rodziny Beethovena mieszkających w Nadrenii Północnej Westfalii. 

W sumie badano osiem próbek włosów z kolekcji w Europie i Stanach Zjednoczonych. W przypadku dwóch z nich naukowcy stwierdzili, że nie pochodzą od kompozytora. To dotyczy między innymi słynnego kosmyka, który miał być ścięty krótko po śmierci Beethovena przez 15-letniego wtedy muzyka, Ferdinanda Hillera. Badania tych włosów wskazywały na możliwe zatrucie ołowiem jako przyczynę kłopotów zdrowotnych, głuchoty i w końcu śmierci kompozytora. Teraz okazuje się, że to włosy kobiety, więc wszelkie oparte na podstawie ich badań teorie trzeba wyrzucić do kosza. Testy dotyczący ewentualnych śladów ołowiu, rtęci, czy opiatów trzeba przeprowadzić na próbkach, których autentyczność została właśnie potwierdzona.

Przy okazji na jaw wyszły nieoczekiwane fakty z rodzinnej historii Beethovena. Gdy badano genomy osób żyjących w Belgii i według źródeł genealogicznych spokrewnionych z jego rodziną po przodkach z przełomu XVI i XVIII wieku, nie udawało się znaleźć potwierdzenia. To znaczy, że musiało dojść do jakiegoś pozamałżeńskiego incydentu i co najmniej jedno dziecko nie pochodziło od tego mężczyzny, którego oficjalnie uważano za ojca. 

Jak podkreśla Maarten Larmuseau z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, porównanie danych genetycznych i zapisów archiwalnych pokazało, że między prawnym a biologicznym pochodzeniem Ludwiga van Beethovena są pewne różnice. Do owego incydentu doszło w ojcowskiej linii kompozytora w jednym z siedmiu pokoleń, które pojawiły się od poczęcia Hendrika van Beethovena w Kampenhout w Belgii około 1572 roku i poczęciem samego Ludwiga w 1770 roku w niemieckim Bonn. Autorzy przypominają, że brak dokumentów dotyczących chrztu sprawiał, że wątpliwości na temat ojca już wcześniej podnoszono. Badania genetyczne nie pozwalają jednak na ustalenie, czy to o niego chodzi. 

Opracowanie: